Connect with us

Gospodarka

Dlaczego moi rodzice wspierali prawicową partię ekstremistyczną w Polsce

Published

on

Dlaczego moi rodzice wspierali prawicową partię ekstremistyczną w Polsce

„Polacy to idioci!”

„Co powinni zrobić biedni ludzie?”

W październiku ubiegłego roku, zaledwie kilka dni po niedawnych wyborach powszechnych w Polsce, słuchałem, jak mój 83-letni ojciec o surowej twarzy wykrzykuje ze złością te słowa przez słuchawkę telefonu w swoim mieszkaniu na obrzeżach Krakowa. Zarówno on, jak i moja matka byli zdesperowani. Wasza partia, populistyczna, prawicowa Partia Prawa i Sprawiedliwości (Prawo i SprawiedliwośćJarosław Kaczyński (PiS) właśnie stracił większość.

Podczas trzech ostatnich wyborów parlamentarnych w Polsce moi rodzice w niedzielę dali z siebie wszystko i skorzystali z demokratycznego prawa do głosowania, decydując się na poparcie PiS. Ale jednocześnie partia podważyła ważne filary systemu, który zapewnił jej to podstawowe prawo. Jak podsumowuje historyk Brian Porter-Szűcs w: Poczta GlobowaOd dojścia PiS do władzy w 2015 r. „przekształcił media państwowe w tubę propagandy, dokonał czystek w służbie cywilnej, wzmocnił kontrolę partyjno-polityczną nad spółkami państwowymi, a przede wszystkim” zniosła niezawisłość sądownictwa.”

Choć kuszące jest zredukowanie moich rodziców – i 7,6 miliona innych, czyli 35 procent wszystkich polskich wyborców, którzy głosowali na PiS – do niedoinformowanych prawicowych fanatyków, takie uproszczenie pozbawione jest empatii i jeszcze bardziej marginalizuje te osoby. Należy raczej zrozumieć korzenie poparcia dla PiS – które dla wielu osób, w tym moich rodziców, są głęboko zakorzenione w ich doświadczeniach z komunizmem i przejściem kraju na gospodarkę kapitalistyczną w latach 90.

Moi rodzice urodzili się w biednych rodzinach robotniczych podczas II wojny światowej i oboje pozostawali pod wpływem PRL. Jak większość Polaków, nigdy nie brali udziału w walkach politycznych za lub przeciw reżimowi komunistycznemu. Przeciwnie, socjalizm dał jemu i mojej matce możliwości, o jakich bez niego nawet nie marzyli. Stały się klasycznym przykładem mobilności społecznej w powojennej Polsce.

Na przełomie lat 60. i 70. przenieśli się do tętniącego życiem Krakowa bez pieniędzy i wyższego wykształcenia, zapewnili sobie dobrze płatną pracę, kupili mieszkanie za niewielką zaliczkę, mieli dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej i bezpłatnej edukacji przez całe życie. swoje dziecko i było ich stać na zrobienie większości tego, co należało zrobić.

READ  Zwolennicy polskiej opozycji świętują zwycięstwo Solidarności w 1989 roku

Brakowało, ale kiełbasa, po którą stali w kolejkach godzinami, często w nocy, smakowała, jak mówią, o wiele lepiej niż wszystko, czego dziś pod dostatkiem. Nie było prawdziwej czekolady i bananów, ładnych ubrań i drogich perfum, ale ten brak rozkładał się równomiernie: nie mieli nic, ale ich szefowie też nie.

Choć kuszące jest zredukowanie moich rodziców – i 7,6 miliona innych, czyli 35,4 procent wszystkich polskich wyborców, którzy głosowali na PiS – do niedoinformowanych prawicowych fanatyków, takie uproszczenie pozbawione jest empatii i jeszcze bardziej marginalizuje te osoby.

Do dziś moi rodzice są wdzięczni za te lata. Kiedy rząd PiS doszedł do władzy w połowie 2010 roku, przedstawił wizję, która wydawała się zakorzeniona w socjalistycznym porządku gospodarczym, który tak ciepło wspominali. (W przeciwieństwie do Partii Republikańskiej w USA polscy konserwatyści, tacy jak PiS, nie wyznają libertarianizmu, ale prowadzą kampanię na rzecz populistycznej gospodarki opartej na sprawiedliwym podziale majątku. Jednym z głównych argumentów mojego ojca na rzecz PiS była polityka „500 plus”, która przyznaje nagrody rodzinom 500 złotych, czyli około 130 dolarów na dziecko miesięcznie.) Co najważniejsze, partia odpowiedziała na gniew moich rodziców – i milionów innych wyborców – z powodu niespełnionej obietnicy kapitalizmu i demokracji.

Kiedy w 1989 r. rozwiązano rządzącą Partię Komunistyczną, moi rodzice mieli po 50 lat, gospodynie domowe i pracownicy. W innych krajach osoby w jej wieku mogą z niecierpliwością czekać na emeryturę. Ale dla moich rodziców i milionów im podobnych ukończenie 50. roku życia oznaczało koniec jedynego świata, jaki znali.

Początkowe podekscytowanie zmianami politycznymi i wolnością szybko ustąpiło miejsca strachowi i trosce o pracę, pieniądze i przyszłość.Terapia szokowa„Polityka importowana ze Stanów Zjednoczonych doprowadziła do tak szybkiego przejścia od socjalistycznej gospodarki planowej do neoliberalnego reżimu kapitalistycznego, że nastąpiła powszechna utrata miejsc pracy: na przykład państwowe przedsiębiorstwo mojego ojca zostało zamknięte, a wraz z nim jego praca. Był świadkiem szerzącej się korupcji towarzyszącej szybkiej prywatyzacji, z dzikimi przejęciami i fortunami zgromadzonymi w ciągu jednej nocy przez mądrych, szczęśliwych i często pozbawionych skrupułów.

READ  Grecja, Rumunia, Polska i Litwa apelują o specjalne traktowanie obrony w unijnych przepisach dotyczących zadłużenia

Moi rodzice nie stracili odwagi. Śnili im wielkie sny o legendarnym kapitalizmie. Złożyli wniosek o koncesję na prowadzenie małej hurtowni piwa. Nigdy nie zapomnę, jak tańczyli, wiwatowali i świętowali dzień, w którym je otrzymali, i jak nasze małe mieszkanko było pełne nadziei i radości. Otworzyli firmę w 1991 roku.

Jednak bez kapitału i bez niezbędnego przeszkolenia w zakresie bezwzględnej przedsiębiorczości byli skazani na porażkę. Po trzech latach zbankrutowali, zostali z ogromnymi długami, a komornik stał u drzwi. Moja mama popadła w depresję. Mój ojciec miał problemy ze zrozumieniem tego wszystkiego.

W ten sposób dla naszej małej rodziny i dla milionów innych rodzin nastąpił wielki historyczny moment przejścia od socjalizmu do kapitalizmu.

Przez następne dwadzieścia lat moi rodzice obserwowali, jak Polska fenomenalnie rozwija się „na zachód” jako gospodarczy tygrys bloku wschodniego. Sąsiedzi przenieśli się do pięknych willi położonych dalej na obrzeżach miasta. Przed naszym nędznym blokiem stały piękne samochody. Dobrze zaopatrzone supermarkety pojawiały się jak grzyby po deszczu, wypierając znane z okolicy małe sklepiki.

Z kolei czuli się coraz bardziej odizolowani i zranieni. Otrzymywali emerytury w wysokości 250-300 dolarów miesięcznie i czuli, że nowa, demokratyczna Polska pozostawiła ich w tyle – i że liberalne rządy się nimi nie przejmowały.

Potem przyszedł PiS, który wyraził sedno niezadowolenia moich rodziców. Partia oferowała milionom Polaków ledwie żyjących z minimalnych emerytur i zarobków proste wizerunki tych, którzy stali się biedni i tych, którzy wzbogacili się kosztem biednych. W bezlitosnej propagandzie telewizji publicznej posługiwali się łatwym do zrozumienia językiem mówiącym o dobru i złu, wrogach i bohaterach, patriotyzmie i zdradzie. Obiecali wytropić złodziei i wykorzenić korupcję. Manipulowali religijnością emerytów i ich dyskomfortem w związku z szybkimi lewicowymi zmianami. Mówili o „nas” – wsiach i miasteczkach, czyli o tym, co liberałowie lekceważąco nazywali „Polską B” – w przeciwieństwie do „nich” – skorumpowanych elitach.

We wszystkich tych demagogicznych nonsensach zawsze było ziarno prawdy, które moi rodzice mogli wykorzystać, aby usprawiedliwić swoje wsparcie: korupcja. Wszyscy wiedzieliśmy, że to prawdziwy problem. Proces prywatyzacji w latach 90. był naznaczony przestępczością. Zwiększyła się luka majątkowa. PiS obiecał „oczyścić” społeczeństwo z całego tego zła. Jeśli w trakcie tego procesu zniszczono instytucje demokratyczne, niech tak będzie.

READ  Katar i Polska: wieloletnia przyjaźń z obiecującymi partnerstwami gospodarczymi

Sytuacja się jednak odwróciła: rekordowa liczba 74% uprawnionych do głosowania w Polsce wzięła udział w wyborach, które wypchnęły PiS od władzy. Teraz moi rodzice się martwią. Obawiają się, że świadczenia, które otrzymywali za rządów PiS – wyższe miesięczne emerytury, dodatkowe dopłaty roczne i poszerzona lista bezpłatnych leków – zostaną anulowane.

Czy ich obawy się spełnią? Czy nowy rząd zignoruje ich i miliony im podobnych?

Biorąc pod uwagę, że tak wielu członków pokolenia moich rodziców desperacko potrzebuje pomocy, mam nadzieję, że tak nie jest. Mam nadzieję, że nowy reżim nie tylko zaspokoi ich oczywiste potrzeby materialne, podnosząc emerytury minimalne i obniżając koszty leczenia, ale także zrozumie, że ważne jest, aby szanować ich za to, kim są. Ich ograniczone wykształcenie, socjalistyczna nostalgia i starsza pobożność religijna nie powinny spychać ich na marginalizowany status społeczny w rodzaju uwłaczającej „Polski B”.

Już są obiecujące sygnały: nowy budżet państwa na 2024 rok uwzględnia dodatkowe roczne dopłaty dla emerytów i rencistów. Nowy premier Donald Tusk zapewnił wyborców PiS, że żadne z dotychczasowych świadczeń nie zostanie „odebrane”. Wielokrotnie powtarzał też, że jego rząd będzie szanował i dbał o wszystkich obywateli, a nie tylko o swój elektorat.

Dwa i pół miesiąca po wyborach nawet moi rodzice zwrócili na to uwagę. Mój ojciec niedawno mnie zaskoczył, gdy powiedział, że jego zdaniem kraj zmierza we „właściwym kierunku”. Mam nadzieję, że nowa administracja będzie w dalszym ciągu kierować się współczuciem w swojej retoryce i polityce, aby zapewnić godność moim rodzicom i innym osobom u schyłku ich życia.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *