Connect with us

Nauka

VOO/BOLERO/ELSA CANASTA w Operze Wrocławskiej

Published

on

VOO/BOLERO/ELSA CANASTA w Operze Wrocławskiej

Lot, Bolero, To jest Elsa Kanastra są pełne emocji, wielkich ruchów i różnorodności, która poruszy Cię do głębi.

Zacznijmy od Lotu Małgorzaty Dzierzon (dyrektorki Baletu Opery Wrocławskiej). Najmłodsza produkcja 2016 roku prowadzi nas przez świat przemian i migracji, a oglądanie tej choreografii przez kolejne minuty było niezwykłym przeżyciem. To niekończący się ruch, który przechodzi od tancerza do tancerza, od ciała do ciała z fantastyczną siłą i ciągłością. Zauważyliśmy wiele dualizmów, ciało do ciała, ciało do ciała, ciało do cienia, ciało do scenografii, scenografia do przestrzeni, przestrzeń do muzyki i muzyka do ciała. Wygląda niesamowicie. Jest jeszcze lepiej. Kolory i światła są w doskonałej harmonii z ruchami. Wszystko płynie. Czy znasz zabawkę Kalejdoskop? Patrzysz na niego i poruszasz nim, gdy jeden obraz zmienia się w inny. Taki jest cel tego występu. Cięcie i zmiana, ale ruch jest kontynuacją poprzedniego. To absolutnie hipnotyzujące.

Jedyną stałą jest zmiana.

Po drugie, najkrótszy i najstarszy utwór to Bolero, ale mimo że ma już 25 lat, sprawia wrażenie współczesnego show. Gra światłem, kolorami i ciałem jako komponentem jest niezwykła. Choreograf Meryl Tankard przygotowała niezapomniane show. Każdy element jest tak rygorystyczny, ostry i wyraźny. Światła, kolory i ciała tancerzy. Nie widzimy ich twarzy, tylko cienie i ruchy przypominające składanie i rozkładanie sprężynowców, które w pewnym momencie zamieniają się w senną ucieczkę, etniczne motywy, rozkładające się wachlarze mieszają się z bykami, biegnące postacie, które zmieniają rozmiary i zamiary. Regnis Lansac dodał odrobinę wizualizacji, lokalny klimat Lyonu i jego ruchu, rzek i atmosfery. Ten widok jest niesamowity iw ciągu tych 15 minut (nadal nie mogę uwierzyć, że są takie krótkie) zamieniłbyś się w inną przestrzeń i czas, gdzie przestrzeń i czas nie istnieją. Jest intensywny, pełen pasji, a esencję ruchu czujesz na każdym kroku.

Ostatnim, ale nie najmniej ważnym jest Elsa Kanastra autorstwa Javiera De Frutosa. Początek historii jest taki: amerykański artysta chciał zachęcić zespół baletowy Diagilewa do współpracy, płacąc rachunek za hotel (którego nie mogli zapłacić) i zmuszając ich do tańca w jego domu. Pomysł współpracy nie spodobał się jednak managerowi, a muzyk Cole Porter nigdy nie dokończył partytury, ale 100 lat później mamy nową wersję tej wizji! Choreograf przenosi nas w inne miejsce, a przy akompaniamencie śpiewu przenosi nas przez energetyczne chwile nie tylko muzycznie, ale i fizycznie. Ciągłe poruszenie i interakcje między tancerzami tworzą obraz, w którym brakuje jedynie papierosowego dymu. Silne interakcje między uczestnikami tego wiru sprawiają, że wygląda to na bardzo spójny obraz (pomimo kilku silnych interakcji w grupie). Poza tym, proszę państwa, skakanie po schodach nigdy nie wyglądało lepiej. To absolutnie niesamowite widzieć tę mieszankę ruchów i zachowań. Jest wszystko, miłość, oddanie, odrzucenie, zazdrość, niezadowolenie i czysta energia.

Wszystkie prace prezentowane są po raz pierwszy w Polsce. Ich wspólnym mianownikiem jest niezwykłe podejście do wrażliwości na kolor, przestrzeń, ale i sam ruch. W każdym utworze znajdziemy coś innego, co nas zaskoczy i poruszy, odmienne pochodzenie, bagaż kulturowy twórców oferują doświadczenia wymykające się standardowej ocenie.

Nie można odrzucić tego wyjątkowego zaproszenia do poznania innego punktu widzenia na balet w czasie iw różnych krajach.

zdjęcie Bartłomiej Dębicki/FRU Media/mat. teatr

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *