Connect with us

Najważniejsze wiadomości

Polska odbudowuje tory kolejowe na Ukrainę, aby pomóc uchodźcom wojennym

Published

on

Polska odbudowuje tory kolejowe na Ukrainę, aby pomóc uchodźcom wojennym

Wysiłek ten wpisuje się w falę poparcia, jakiego Polacy udzielają swoim ukraińskim sąsiadom, z którymi łączy ich burzliwa historia naznaczona rosyjską agresją.

– Sam zabiłbym Putina – powiedział 35-letni Piotr Gubała, krzepki budowlaniec – ale każdy z nas zrobi swoją część, by pomóc Ukrainie.

Jego i inne zespoły przepracowały dziesiątki kilometrów torów od wschodu do zachodu słońca przez ostatnie trzy dni, naprawiając stalowe podkłady i odgarniając ziemię z torów, i twierdzą, że nie spodziewali się zapłaty. Mirosław Siemieniec, rzecznik polskiego przewoźnika kolejowego, powiedział, że co najmniej sześć pociągów dziennie może przywieźć uchodźców z granicy do miast w całym kraju, gdy linie zostaną ukończone.

W południowo-wschodniej Polsce miejscowi zorganizowali dystrybucję datków i żywności oraz ofiarowali swoje domy napływowi Ukraińców, którzy często stają w obliczu bezterminowego wysiedlenia z walizką.

Reakcja ad hoc zatarła granicę między ludnością cywilną a rządem, a osławiona polska biurokracja chwilowo ustąpiła, gdy rząd rekrutuje ochotników do mobilizacji działań humanitarnych. Od firmy budowlanej z Gubali po prywatne szkoły i hotele pełniące rolę ośrodków recepcyjnych, wydaje się, że nadszedł czas na wzajemną pomoc, finansowaną z portfeli ludzi, a nie ze skarbu — przynajmniej na razie.

W oświadczeniu dla Washington Post czołowy polski urzędnik ds. infrastruktury Andrzej Bittel podziękował wszystkim za wydajną pracę.

„Polska nie może być obojętna na tragedię narodu ukraińskiego” – powiedział. „Pracownicy kolejowi pomagają tam, gdzie mogą”.

Odnowione trasy biegną przez Karpaty, łuk zalesionych wzgórz usianych ośrodkami narciarskimi, rozciągający się od Polski przez Ukrainę po Rumunię. Wielu uciekających Ukraińców wybrało przejazd przez góry do granicy, widząc w tym bezpieczniejszą opcję niż przejazd przez miasta i wsie głównymi drogami, które mogłyby zostać zaatakowane.

Polskie Karpaty, choć cel turystyczny, są również miejscem parków przyczep, podupadłych miasteczek i relatywnej biedy.

Zespół Gubali akurat pracował na odcinku toru, który przechodził przez teren 62-letniego Lecha Motyki, kierowcy ciężarówki w postrzępionej flanelowej koszuli, posmarowanej tłuszczem kamizelce i zbudowanym od podstaw traktorze.

Zdesperowany, by dołączyć, skierował bulgoczące, parujące urządzenie, które pieszczotliwie nazwał „Mercedes Original”, na tory.

„Moja firma nie ma kierowców, ponieważ wszyscy byli Ukraińcami i poszli do bitwy” – powiedział. „Zrobią to, co muszą, a my zrobimy to, co musimy zrobić”.

Żona Motyki Bogusława była chętna do pomocy, ale powiedziała, że ​​za bardzo się boi, żeby zrobić wiele. Powiedziała, że ​​nie tyle napływ uchodźców, na pewno dobrych, jak i złych ludzi, a bardziej perspektywa wojny docierającej do Polski utrudniała koncentrację.

„Moja córka mówi, że się nie boi – a przy okazji jej nie wierzę – ale zdecydowanie boję się podwójnie, o nią io mnie” – powiedziała. „Żadne pokolenie nie żyło w tym regionie bez wojny”.

Jej dorosła córka Justyna przewróciła oczami i powiedziała mamie, że za dużo ogląda telewizji i za bardzo wierzy w to, co czyta na Facebooku. Bogusława spojrzała na nią surowo.

– Mamy ukraińskich przyjaciół – to właśnie tam – dodała Bogusława, wskazując na wzgórza na wschód. – Czy możesz sobie wyobrazić, że kobiety w moim wieku mogą powiedzieć, że zostaną, bo nie mogą znieść opuszczenia kraju, w którym ich dzieci zginą na wojnie?

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *