Connect with us

Zabawa

„Pomyślałem, że lepiej nauczę się jidysz”

Published

on

Deborah Veach ma życiorys, jaki chciałby każdy żydowski członek zarządu.

Emerytowany adwokat i były prokurator Teaneck służył w Radzie Miasta Teaneck przez pół tuzina lat od 2000 roku.

Ale życiorys nie wskazuje na jej powiązania z YIVO Institute for Jewish Research, organizacją edukacyjną i kulturalną, która została założona w Wilnie w 1925 roku jako Jidiszer Visnshaftlekher Institute (czyli w jidysz dla Żydowskiego Instytutu Naukowego) i przeniosła się do Nowego Jorku podczas Holokaust – i do Rady Dyrektorów dołączyła niedawno pani Veach.

Otrzymuj Jewish Standard Newsletter przez e-mail i nie przegap żadnych najważniejszych artykułów

Związek ten sięga jej narodzin w 1949 r. w obozie dla przesiedleńców w niemieckim Foerenwald, 32 km na południe od Monachium.

„Jidysz to mój język ojczysty” — mówi.

Jej matka, Rae Zuckerman, pochodziła z Horodoka, a jej ojciec, Meyer Lifschitz, pochodził z Ivenetz, oddalonego o dwieście mil w ówczesnej Polsce, a teraz na Białorusi. Obaj przed wojną działali w młodzieżowej grupie syjonistycznej Beitar i słyszeli od swoich rodzin o Beitarach. Kiedy Niemcy najechali Polskę, Meyer i jego przyjaciel pojechali rowerem do Rosji; lata wojny spędził w obozie pracy na Syberii. Rae ukryła się w lesie jako partyzant.

Po wojnie Meyer trafił do tego samego obozu dla przesiedleńców, co ciotka Rae, w Ulm, 160 kilometrów od Förenwaldu. Ciotka przedstawiła się, a Meyer i Rae kliknęli. Po ślubie Meyer przeprowadził się do Förenwaldu.

Kiedy Deborah miała dziewięć miesięcy, rodzina mogła wyemigrować do Ameryki. To było w marcu 1950 roku.

„To dokładny wiek mojej wnuczki” – powiedziała pani Veach. „To naprawdę jest, kiedy widzę, jak wygląda dziewięciomiesięczne dziecko”.

Rodzina osiedliła się w Bayonne. „Była tam siostra mojej matki, a jej mąż był daleko spokrewniony z właścicielami Maidenform, których fabryka była tam” – powiedziała. W fabryce pracował wujek Debory, a wkrótce także jej ojciec.

Ojciec Deborah Veach, Meyer Lifschitz, znajduje się po lewej stronie tego zdjęcia, wykonanego w Foerenwald
Obóz dla przesiedleńców.

Pani Veach wspomina dorastanie w Bayonne w latach 50. jako „trochę trudne. Przydzielono nas do szkoły, w której było bardzo mało Żydów. Byliśmy w polskiej dzielnicy i otrzymaliśmy antysemickie nadużycia.

READ  Sony Pictures Classics przejmuje prawa do Ameryki Północnej

„W pierwszej szkole było mi bardzo ciężko z powodu braku znajomości języka angielskiego. Pamiętam, że nie rozumiałem wszystkiego w przedszkolu.”

Jej rodzice rozmawiali z nią – i jej siostrą Jeanette, która była od niej o pięć lat młodsza – przez całe życie w jidysz.

„W pewnym momencie przerzuciłam się z jidysz na angielski i odpowiedziałam po angielsku, ale nie pamiętam, kiedy to się stało” – powiedziała.

Swój pierwszy formalny kurs języka jidysz wzięła, spędzając rok za granicą na Uniwersytecie Hebrajskim. „Miałam ciotkę i wujka w Izraelu i nie mówili po hebrajsku” – powiedziała. „Pomyślałem, że lepiej nauczę się trochę więcej jidysz”.

Niedawno wzięła udział w kursie jidysz oferowanym w Temple Emeth w Teaneck.

Pani Veach po raz pierwszy spotkała YIVO mieszkając na Manhattanie, niedaleko biur YIVO, które znajdowały się wówczas na 86th Street i Fifth Avenue. Chodziła na zajęcia z folkloru jidysz na Columbii i chodziła na studia do biblioteki YIVO.

Następnie dwukrotnie wyjechała do Europy Wschodniej z YIVO. W 2016 wyjazd pojechał na Litwę i do Polski, w 2019 na Ukrainę. Za każdym razem program koncentrował się na stronach internetowych związanych z literaturą jidysz.

Przed wyjazdem do YIVO na Litwę i Polskę, ona i jej rodzina byli – jej mężem Jamesem Veachem; jej syn Zachary; jej siostra Jeanette Heistein; i jej szwagier Martin Heistein – spędzili 10 dni na Białorusi podczas własnej wycieczki po dziedzictwie.

„Odwiedziliśmy każde miejsce, które miało wpływ na życie moich rodziców” – powiedziała pani Veach. „Przejrzałem każdy skrawek papieru z ich przeszłości i przygotowałem plan podróży, który obejmował około 15 szetlachów” — Cities. „Poszliśmy do każdego z nich, także tam, gdzie moja matka i ciocia były w obozie pracy. Pojechaliśmy tam na kolej, ponieważ pracowali przy budowie kolei. Pojechaliśmy do miasta, w którym moja ciocia pracowała jako księgowa.”

READ  37 krajów bierze udział w Eurowizji 2023

Ukazał się przedwojenny film Horodok. Ktoś, kto opuścił miasto w 1930 roku, wrócił z wizytą. Wrócił z fortuną – jeździł pierwszym samochodem, jaki widziało miasto – i kamerą filmową. Pani Veach po raz pierwszy zobaczyła ten krótki film w ramach wystawy w Muzeum Żydowskim 1976 „Obraz przed moimi oczami: fotograficzna historia życia Żydów w Polsce przed Holokaustem”, która pochodziła z kolekcji YIVO. Teraz, gdy przygotowywała się do własnej wizyty w Horodoku, znalazła film w Internecie – a kiedy dotarła do Horodok, stwierdziła, że ​​nadal wygląda tak, jak wyglądała ona.

Odkryła, że ​​Horodok jest „zamrożony w czasie”, powiedziała. „Były samochody, ale też wozy konne. Nadal jest bardzo prymitywny. W niektórych miejscach nie ma toalet, tylko dziury w podłodze.”

I nie było Żydów. W Ivenetz, rodzinnym mieście jej ojca, „odnajdujemy ostatniego żyda”. Ale jej grupa nie mogła się z nią porozumieć. „Już zapomniała mówić w jidysz”.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *