Connect with us

Zabawa

Martha Coolidge reżyseruje wizualnie bujny romans, którego akcja toczy się w czasie II wojny światowej

Published

on

Widz zapewne będzie w stanie stwierdzić, czy „Znajdę cię” jest interesujące z typowej linii dialogu: „Bez względu na to, co się stanie”, nasz przystojny katolicki bohater obiecuje swojej ukochanej żydowskiej dziewczynie, gdy hitlerowcy najeżdżają Polskę, „My” zawsze będę razem”.

Nie jest wielkim spoilerem stwierdzenie, że ten dramat o II wojnie światowej jest również skandalicznie staromodnym romansem. Ale miło dodać, że – dzięki wiedzy reżysera Marthy Coolidge – jest dopracowany.

Skrzypaczki Rachel Rubin (Adelaide Clemens, „Wielki Gatsby”) i Robert Pulaski (Leo Suter, „Vikings: Valhalla”) poznali się jako dzieci podczas uczęszczania do prestiżowej łódzkiej szkoły muzycznej prowadzonej przez Lenę (Connie Nielsen). (Dzieci bawią się w retrospekcji iz wielkim wdziękiem przez Ursulę Parker i Sebastiana Crofta.)

Tradycyjnie postrzegają się nawzajem jako rywale i spędzają cały czas na sparingach, aż w końcu zdają sobie sprawę, jak wiele ich łączy. Są nierozłączni przez lata, dopóki Robert nie wyjeżdża do Włoch, aby studiować operę, a rodzice namawiają Rachel, by poślubiła bardziej odpowiedniego Davida (Jacob Ifan, „Odkrycie czarownic”).

Kiedy Robert wraca w 1939 roku, Rachel zdaje sobie sprawę, jak bardzo go kocha, mimo że cała jej rodzina przygotowuje się do przeprowadzki do Davida w Szwajcarii. Tragicznie, naziści przybywają na kilka godzin przed ucieczką.

To sprawia, że ​​Robert jest zrozpaczony i samotny, starając się sprostać tytułowi filmu. Jego strategie obejmują przyłączenie się do ruchu oporu, praktykę u gwiazdy opery (Stellan Skarsgård) z nazistowskimi powiązaniami, a nawet występy w obozie koncentracyjnym w nadziei na wytropienie Rachel.

Horror science fiction „Sea Fever” z Connie Nielsen w roli głównej podczas wirtualnego wydarzenia na żywo

Suterowi nie udaje się znaleźć ukrytych głębin w powierzchownie napisanym romantycznym zainteresowaniu swoją pierwszą główną rolą filmową, a Robert powinien być raczej wsparciem niż głównym bohaterem. Nie jest wystarczająco skomplikowany, aby utrzymać wagę filmu, a jego przygody w stylu Zeliga sprawiają, że Holokaust wydaje się bardziej trzymającą w napięciu scenerią niż surrealistycznym koszmarem. Nie pomaga to, że losy prawie wszystkich, których mija, są niemal niecierpliwie odsuwane na bok przez pisarzy Davida S. Warda (legendarnego scenarzystę „Żądła” i „Bezsenności w Seattle”) oraz Bozennę Intrator w swoim jednomyślnym postępie. najważniejszy finał.

Doświadczenia Rachel są podobnie oczyszczone, ale Clemens napełnia bohatera pełniejszymi emocjami. A para ma silną chemię, która może być najważniejszym czynnikiem w sadze w stylu Nicholasa Sparksa.

Skarsgård jest dziwnie słabo wykorzystywany, ale Nielsen prowadzi atrakcyjną obsadę drugoplanową, w tym Stephena Dorffa jako nazistowskiego generała. A cały film wygląda wspaniale w sposób, który przypomina nam ogromne doświadczenie Coolidge’a, od klasyków indie, takich jak Valley Girl i Rambling Rose, po nagrodzoną Emmy Introducing Dorothy Dandridge.

Były aktor filmowy Marvela, Stephen Dorff, uważa „Czarną Wdowę” za „złą grę wideo”

Wyraźnie włożyła wiele przemyśleń i wysiłku w produkcję, wykorzystując lokalne lokalizacje filmowe, takie jak piękny polski Pałac Izraela Poznańskiego i czerpiąc z lokalnych talentów, aby konsekwentnie tworzyć imponujące mise-en-scene. Ona i operator Alexander Gruszyński („Rzemiosło”) unikają także typowych pułapek filmów historycznych, które często zbyt chętnie zwracają naszą uwagę na szczegóły historyczne w sposób ostentacyjny i rozpraszający. Zamiast tego bujne wizualne ciepło pasuje do starannie zbadanych kostiumów i konsekwentnie najwyższej klasy projektów graficznych i produkcyjnych.

Sceny operowe bywają nieco denerwujące, a profesjonaliści oczywiście dubbingują Skarsgård i Suter, ale muzyka jest zręcznie zmiksowana, a fani muzyki klasycznej docenią starannie wyselekcjonowaną ścieżkę dźwiękową składającą się głównie z występów Filharmonii Praskiej.

Pandemia trzymała film bezczynnie jak wiele innych, a w pewnym momencie jego oryginalny tytuł Muzyka, wojna i miłość został zdegradowany do ogólnego zamiennika, który lepiej pasowałby do filmu Hallmark. Być może została zmieniona, aby nie zawieść nikogo, kto szuka dogłębnej wojennej historii, ale nie popełnij błędu: I’ll Find You to idealna rozrywka dla tych, którzy lubią filmowy eskapizm z dużą dawką muzyki i miłości.

I’ll Find You otwiera się w amerykańskich kinach i na żądanie w piątek.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *