Connect with us

Zabawa

Jak fake newsy na Facebooku pomogły podsycić kryzys graniczny w Europie

Published

on

BRUZGI, Białoruś – Po ponad tygodniu snu w zimnym obozie na granicy białorusko-polskiej i nieudanym przekroczeniu granicy zablokowanej przez gaz pieprzowy i policyjne pałki, Mohammad Faraj zrezygnował w tym miesiącu i udał się na emeryturę do ciepłego hotelu w . powrót Mińsk, stolica Białorusi.

Niedługo potem jednak z zaskoczeniem i podekscytowaniem obejrzał reportaż wideo na Facebooku, w którym twierdzi, że Polska ma zamiar otworzyć granicę i wzywa każdego, kto chce wejść do Unii Europejskiej, aby udał się na stację benzynową w Gathering w pobliżu obozu, którą migranci nazywali ”. Dżungla.”

Faraj, 35-letni Kurd z Iraku, pośpieszył z powrotem do żałosnego obozu, o którym właśnie zostawił słyszany na Facebooku.

Oczywiście granica Polski pozostała szczelna, a następne 10 dni spędził pan Faraj w czymś, co określił jako „jak z horroru”.

Unia Europejska, która solidnie poparła twarde stanowisko Polski wobec migrantów, obarczyła winą autorytarnego przywódcę Białorusi Aleksandra Łukaszenkę za traumę ostatnich tygodni na jej wschodniej granicy.

Władze białoruskie z pewnością przyczyniły się do podsycenia kryzysu, oferując łatwe wizy turystyczne tysiącom Irakijczyków i ułatwiając im drogę do granicy z Polską.

Ale także media społecznościowe, zwłaszcza Facebook, dały Łukaszence ważne wsparcie jako nieprzewidywalny akcelerator nadziei i złudzeń ludzi, którzy padli ofiarą pustych obietnic spekulantów i szarlatanów w Internecie.

Niektórzy byli tam za pieniądze i obiecali przemycać migrantów przez granice za wysokie opłaty; niektórzy wydawali się pławić w uwadze, jaką otrzymali jako „influencerzy” online za dzielenie się informacjami; inni wydawali się motywowani prawdziwym pragnieniem pomocy cierpiącym ludziom. Nie ma dowodów na skoordynowaną kampanię Łukaszenki skierowaną do migrantów za pomocą sfałszowanych informacji online.

Fałszywe wiadomości na Facebooku, powiedział pan Faraj, który w zeszłym tygodniu został przeniesiony z obozu granicznego wraz z 2000 innymi mieszkańcami „dżungli” do ogromnego pobliskiego magazynu, który został przekształcony w ośrodek dla uchodźców, „oblał nam głowy błotem i zniszczył je, aby mieć”. nasze życie.”

Od lipca aktywność na Facebooku w języku arabskim i kurdyjskim w związku z migracją do UE przez Białoruś „wzleciała w górę” – powiedziała Monika Richter, szefowa działu badań i analiz w Semantic Visions, firmie tajnych służb. którzy śledzili aktywność w mediach społecznościowych związaną z kryzysem.

READ  Top 10 najtańszych miast w Europie na randkę

„Facebook zaostrzył kryzys humanitarny i teraz są wszyscy ci ludzie, którzy zostali sprowadzeni i wyraźnie zwiedzieni i oszukani” – powiedziała Richter.

Badacze stwierdzili, że przemytnicy otwarcie udostępniali swoje numery telefonów i reklamowali swoje usługi na Facebooku, w tym relacje wideo od osób, które, jak się uważa, z powodzeniem dotarły do ​​Niemiec przez Białoruś i Polskę. W poście przemytnik reklamował „codzienne wycieczki z Mińska do Niemiec z zaledwie 20 km marszu”. Podróż, ostrzegł autor w innym poście z 19 października, była „nieodpowiednia dla dzieci z powodu zimna”. Inny przemytnik o nazwie użytkownika Facebooka „Visa Visa” proponował wyjazdy z Białorusi przez Polskę do Niemiec. Przemytnik powiedział, że podróż zajmie od 8 do 15 godzin, ale dodał ostrzeżenie: „Nie dzwoń, jeśli się boisz”.

Pomimo gorzkich doświadczeń związanych z tak wieloma obietnicami złożonymi na Facebooku, które okazały się fałszywe, w zeszły piątek fala podniecenia rozlała się nad przygnębionymi ludźmi stłoczonymi w obozie po tym, jak media społecznościowe doniosły, że nadal można dostać się do Europy – dla każdego, kto chce zapłacić 7000 dolarów przewodnikowi, który twierdził, że zna łatwą trasę przez granicę polsko-białoruską oraz przez masy polskich żołnierzy i pograniczników po drugiej stronie.

Rekar Hamid, były nauczyciel matematyki w irackim Kurdystanie, który już zapłacił biurom podróży w Iraku około 10 000 dolarów za „wycieczkę pakietową”, która miała zabrać jego, jego żonę i małe dziecko do Europy, ale tylko ich zamknęła w magazynie Wyśmiewali najnowszą ofertę jako kolejne oszustwo. „Zawsze mówią, że drzwi się otworzą, ale spójrz, gdzie teraz wszyscy jesteśmy” – powiedział, wskazując na tłum skulony na betonowej podłodze.

Musa Hama, inny Kurd z Iraku, który jest zamknięty w magazynie, skarżył się, że żadne sprawdzanie faktów nie powstrzyma ludzi przed sięganiem po słomkę nadziei na Facebooku. „Ludzie są zdesperowani, więc wierzą we wszystko” – powiedział.

Szturm migrantów na Białoruś, chcących przystąpić do Unii Europejskiej, rozpoczął się na początku tego roku, kiedy autorytarna była republika radziecka złagodziła twardą politykę wizową dla niektórych krajów, zwłaszcza Iraku. Złagodzenie to było podobno próbą pobudzenia turystyki w czasie, gdy większość ludzi Zachodu trzymała się z daleka po brutalnej rozprawie z Łukaszenką w odpowiedzi na kontrowersyjne wybory prezydenckie.

Gdy firmy turystyczne wyczuły lukratywną okazję biznesową w półautonomicznym Regionie Kurdystanu w Iraku, zaczęły promować dostępność wiz dla Białorusi na Facebooku i innych platformach. Przemytnicy wykorzystywali media społecznościowe do przedstawiania Białorusi jako prostych tylnych drzwi do Europy.

W lipcu Semantic Visions zidentyfikowało dziesiątki grup na Facebooku, które zostały utworzone w celu dzielenia się informacjami o trasach migracji i są wykorzystywane przez przemytników do promowania swoich usług. Według Semantic Visions prywatna grupa pod tytułem „Migracja potężnych z Białorusi do Europy” eksplodowała z 13 600 członków na początku września do około 30 000 obecnie. Inna grupa, Belarus Online, wzrosła z 7700 członków do 23700 w tym samym okresie. Na Telegram, platformie do przesyłania wiadomości i czatów, kanały poświęcone Białorusi jako drodze do Europy również przyciągnęły tysiące członków.

„Nasze wyniki pokazują, w jakim stopniu platformy mediów społecznościowych – zwłaszcza Facebook – były wykorzystywane jako de facto rynek przemytu do Unii Europejskiej” – podsumował Semantic Visions w raport bieżący który krążył wśród urzędników Unii Europejskiej.

Facebook, obecnie oficjalnie znany jako Meta po zmianie nazwy firmy, powiedział, że zakazał materiałów ułatwiających lub zachęcających do przemytu ludzi i ma dedykowane zespoły do ​​monitorowania i odkrywania materiałów związanych z kryzysem. Firma współpracuje z organami ścigania i organizacjami pozarządowymi, aby przeciwdziałać zalewowi fałszywych wiadomości związanych z migracją.

„Przemyt ludzi przez międzynarodowe granice jest nielegalny, a reklamy, posty, strony lub grupy, które oferują, ułatwiają lub koordynują te działania, są niedozwolone na Facebooku” – napisała firma w oświadczeniu e-mailowym. „Usuniemy tę zawartość, gdy tylko się o tym dowiemy”.

Jednak wydarzenia na Białorusi pokazały, że nawet po podobnym nadużyciu jej usług podczas europejskiego kryzysu migracyjnego w 2015 r., firma nadal walczy o utrzymanie zakazanych materiałów na swojej platformie, zwłaszcza w językach innych niż angielski.

„Facebook nie traktuje swojej odpowiedzialności poważnie i w bezpośrednim wyniku tego widzimy zdesperowanych ludzi na mrozie, w błocie, w lesie na Białorusi, w rozpaczliwej sytuacji, wszystko dlatego, że wierzą w dezinformację przesyłaną im przez Facebooka, – powiedział Jeroen Lenaers, eurodeputowany z Holandii i przewodniczący Komisji Legislacyjnej zajmującej się problematyką migracji.

READ  Mroczne fantazje Nowej Prawicy o międzynarodowym nacjonalizmie

Nie jest jasne, jakie kroki podjął Facebook, aby poradzić sobie z wprowadzającymi w błąd i potencjalnie niebezpiecznymi informacjami.

Kurdyjsko-niemiecki influencer, powszechnie znany w internecie jako Karwan Rawanduzy, jest popularną postacią wśród potencjalnych emigrantów do Europy, ale jego filmy online i inne reportaże często zachęcają do fałszywych historii, takich jak twierdzenie, że Polska otworzy granicę na początku listopada .

Posty na żywo pana Rawanduzy’ego na stronie na Facebooku o nazwie Kurdisch News miały ponad 100 000 obserwujących, zanim zostały dezaktywowane w listopadzie po tym, jak kurdyjsko-niemiecki wpływowiec powiedział, że polski polityk publicznie oskarżył go o podsycanie kryzysu. Na stronie znalazły się również filmy emitowane przez głodnych i zmarzniętych migrantów uwięzionych wzdłuż granicy.

Po skontaktowaniu się z telefonem w Hamburgu w Niemczech, Rawanduzy powiedział, że powtórzył informacje o naciskach na Polskę w celu otwarcia granicy, o których, jak powiedział, donosiły niemieckie media. Obwiniał przemytników i kraje takie jak Polska za niedolę migrantów i próbował tylko pomóc osobom ubiegającym się o azyl.

42-letni Rawanduzy opisuje siebie jako działacza imigracyjnego i byłego uchodźcy, który opuścił Irak w 2009 roku, dwa lata po tym, jak został ranny w zamachu samobójczym w Erbilu.

Pan Faraj nadal jest wściekły, że skorzystał z rady pana Rawanduzy, powszechnie znanego pod imieniem Karwan, śpiesząc z powrotem na granicę z Mińska. „Wszyscy go znają i wszyscy za nim podążają” – powiedział. Dodał: „Karwan oszukał nas wszystkich na Facebooku”.

Pan Rawanduzy, który jest również właścicielem restauracji, powiedział, że „nie ode mnie zależy, czy czuję się źle ani winny”, kiedy ludzie są przekonywani jego postami. „Od rządów irackiego i kurdyjskiego zależy, czy będą się źle czuć z powodu jakichkolwiek powodów, dla których ludzie chcą uciekać”.

Andrzeja Higginsa meldunki z Bruzgi, Białoruś, Adam Satarianin z Londynu i Jane Arraf z Erbil w Iraku. Relacja została stworzona przezSangar Khaleelod Arbil, Masza Froliak z Nowego Jorku i Krzysztof F. Strzelec z Berlina.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *