Connect with us

Nauka

Hipoteza powrotu Boga do Polski

Published

on

Hipoteza powrotu Boga do Polski

Zdjęcie: Brian Miller, Jay Richards, Douglas Axe i Michael Chaberek, dzięki uprzejmości Michaela Chaberka.

Zachęcone sukcesem zeszłorocznej konferencji wiary i nauki w Krakowie, cztery instytucje, w tym Discovery Institute, zebrały się, aby zorganizować drugie wydarzenie. Tym razem skupiono się na hipotezie powrotu Boga. W dniach 3-4 czerwca na Zamku Królewskim odbyła się konferencja Wiara i nauka w dobie sekularyzacji. Brian Miller, Jay Richards, Douglas Axe i ja byliśmy mówcami. Jesteśmy na zdjęciu powyżej, na dziedzińcu Collegium Maius, najstarszego budynku Uniwersytetu Jagiellońskiego, pochodzącego z 1364 roku.

Czy hipoteza o Bogu rzeczywiście powróciła? Kiedy Darwin przedstawił swoją teorię w połowie XIX wieku, okazało się, że nauka całkowicie potwierdziła kompletny paradygmat naturalistyczny. Najpierw mechanika newtonowska, potem geologia lyellia, a na koniec ewolucja darwinowska usunęły Boga z każdego aspektu naszego rozumienia wszechświata i jego historii. Francuski matematyk Pierre-Simon Laplace, po przedstawieniu Napoleonowi swojej teorii pochodzenia Układu Słonecznego, był przepytywany przez cesarza o rolę Boga. Podobno odpowiedział: „Nie potrzebowałem takiej hipotezy”. Dialog może być tylko legendą, ale dokładnie odzwierciedla dominujący sposób myślenia tamtych czasów – prawa natury zastąpiły boskie działanie. Ostatecznie system wiecznego wszechświata stanowił spójny zbiór zdarzeń, które można łatwo wyjaśnić poprzez wzajemne odniesienie.

Wizja przypisywana Laplace’owi była jednak błędna. Wraz z nowymi odkryciami nauki na początku XX wieku upadł mechanistyczny światopogląd. Dziś, sto lat później, dowody naukowe bardziej niż kiedykolwiek zachęcają do interpretacji teistycznych.

Niezbędne forum dialogu

Tym ważniejsze jest zatem stworzenie forum dialogu o nauce i wierze, który nie będzie ograniczał się do granic wyznaczonych przez scjentyzm, ewolucjonizm i materializm. Prawdą jest, że nie brakuje wydarzeń akademickich i popularnonaukowych, podczas których spotykają się teolodzy i naukowcy. Jednak w zdecydowanej większości tych spotkań myślenie „nieszablonowe” nie jest mile widziane. Jakikolwiek pozytywny opis inteligentnego projektu lub czegokolwiek, co można by szerzej nazwać klasycznym biblijnym chrześcijaństwem, jest wykluczone z poważnych rozważań. Dzieje się tak, mimo że poglądy te były obecne w dialogu nauka-wiara na wieki przed powstaniem Nowego Ateizmu. Sytuacja ta skutkuje zubożeniem poglądu na przyczynę Bożą, ograniczonym (jeśli w ogóle jest brany pod uwagę) do tzw. „naturalnych przyczyn wtórnych”. Konsekwencją tego jest to, że boskie działanie we wszechświecie nigdy nie może zostać wykryte w drodze naturalnego badania, ponieważ nie pozostawiło ono zauważalnego śladu w naturze. Nie trzeba wykształconego teologa, aby zdać sobie sprawę, że to dominujące podejście nie jest zgodne z tym, co wiemy od apostoła Pawła – że badając przyrodę, możemy rozpoznać jej Autora (Rz 1,20).

READ  Napływ migrantów na Białoruś zwolnił dzięki dyplomacji - powiedział premier RP - Pierwsze wiadomości

Jak pokazał w swojej książce Stephen Meyer Hipoteza powrotu Boga, ten dominujący pogląd, który kierował interpretacją danych naukowych od czasów Darwina, jest obecnie przestarzały. Okazało się, że jest ona niewystarczająca wyłącznie dzięki rozwojowi nauki, pomijając ważny wkład teologii i filozofii. W pewnym sensie zatem może być trochę prawdy w tym, co od dziesięcioleci twierdzą krytycy inteligentnego projektu – a mianowicie, że ID jest argumentem „boga luk”. Być może sam Bóg pozostawił w przyrodzie jakieś luki, przez które my – pokorni ludzie – możemy Go zobaczyć. Jeśli Bóg chce być przez nas rozpoznany, dlaczego miałby stworzyć wszechświat bez luk, wszechświat, który całkowicie odizoluje Go od stworzenia? Wszechświat bez szczelin, przez które można zobaczyć boskie światło, wydaje się zgodny z materialistycznym monizmem w rodzaju propagowanego przez niemieckiego „buldoga Darwina” Ernsta Haeckela. Jest mniej zgodna z religiami klasycznymi kierującymi się objawieniem biblijnym.

Niebiosa ogłaszają

To właśnie było tematem konferencji w tym miesiącu. Nasi wybitni mówcy podeszli do kwestii „hipotezy Boga” z różnych perspektyw, co razem dało nieodparte wrażenie, że niebiosa głoszą chwałę Boga (Psalm 19).

Douglas Axe, Jay Richards i Brian Miller na Wawelu, Zamku Królewskim w Krakowie, rezydencji królów polskich od XI do XVI wieku; dzięki uprzejmości Michała Chaberka.

Jay Richards wyjaśnił nam terminy używane w debacie o ewolucji i przedstawił argumenty za dostrojeniem naszej planety – nie tylko pod kątem życia, ale także życia inteligentnego. Argument ten, opracowany przez dr Richardsa i astronoma Guillermo Gonzalesa dwadzieścia lat temu w Uprzywilejowana planeta, wciąż czeka na pełne uznanie, zwłaszcza wśród filozofów i teologów chrześcijańskich. Inny mówca, Brian Miller, przekonująco pokazał, że nie ma jednej realistycznej teorii na temat pochodzenia życia i że trzeba uczciwie przyznać, że badania w tej dziedzinie od dziesięcioleci znajdują się w stagnacji. Pochodzenie życia pozostaje tajemnicą zarówno dla współczesnej nauki, jak i dla Darwina i jego zwolenników. Douglas Axe wyjaśnił, że stworzenie pojedynczego białka jest trudniejsze, niż się to zwykle uważa w podręcznikach do biologii. Zatem praktycznie nie ma możliwości powstania nowego białka w wyniku darwinowskiego mechanizmu losowej zmienności i doboru naturalnego. To oczywiście unieważnia ideę darwinowskiego wytwarzania nowych gatunków, ponieważ nowe formy życia wymagają wielu nowych białek, a te nie mogą być generowane losowo. Axe rozwinął także to, co wiemy intuicyjnie, ale być może nie do końca rozumiemy: że życie zawiera wiele cech, które nie zapewniają przewagi w przetrwaniu ani adaptacji. Wręcz przeciwnie, życie jest pełne barokowego piękna i całkowicie swobodnych form, które zdają się nie mieć innej wartości niż zaskakiwanie człowieka. Żaden ślepy proces nie mógłby nigdy doprowadzić do rzeczy, które wyraźnie służyły jedynie ludzkim potrzebom duchowym. Na koniec przedstawiłem metafizyczny argument przeciwko teistycznej ewolucji, czyli idei, że Bóg nigdy nie działał w sposób nadprzyrodzony ani bezpośrednio w historii wszechświata, lecz pozostawił wszystko niekierowanym przyczynom działającym w naturze.

Uczestnicy konferencji – wśród nich biolodzy, lekarze, fizycy, a także katecheci, księża, biznesmeni i prawnicy – ​​zetknęli się z nowatorskimi argumentami na temat zgodności odkryć naukowych z wiarą chrześcijańską. Nawet z punktu widzenia zdrowego rozsądku, zakładając, że ten sam Bóg, który stworzył wszechświat, objawił się także w Biblii, nie da się stwierdzić niezgodności nauki z wiarą. Bóg nie może sobie zaprzeczać. Fakt, że współczesna nauka potwierdza tę perspektywę, nie powinien dziwić nikogo wierzącego. Zaskakujące jest to, że z jednej strony mamy ateistów takich jak Richard Dawkins, którzy twierdzą, że nauka wyklucza jakąkolwiek wiarę w zjawiska nadprzyrodzone, a z drugiej mamy teistycznych ewolucjonistów, którzy twierdzą, że wiarę można pogodzić z teoriami czysto naturalistycznymi, takimi jak neodarwinizm. Pierwsza grupa nie potrafi dostrzec Boga poprzez luki w naturze. Drugi przyjmuje paradygmat naturalistyczny, w którym nauka i wiara są od siebie oddzielone, a wiara często jest modyfikowana tak, aby nie mówić nic o widzialnym wszechświecie. Zamiast tego wiara zostaje zepchnięta jedynie do sfery niewidzialnej, duchowej, prywatnej i emocjonalnej.

Osobliwe poglądy na religię

Moje drugie wystąpienie dotyczyło teologii Sir Johna Templetona, znanego biznesmena i filantropa, który większość swojego czasu i fortuny spędził na sponsorowaniu, jak to określił, „pokornego podejścia” do dialogu nauka-wiara. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, że Templeton, najbardziej znany z ustanowienia Nagrody Templetona, miał bardzo specyficzne poglądy na religię. Uważał na przykład, że doktryny religii tradycyjnych należy stale modyfikować zgodnie z rosnącą wiedzą naukową. Pomyślał nawet, że „doktrynalne sformułowania chrześcijaństwa zmieniały się i będą zmieniać się z epoki na epokę, a to, co w jednym wieku nazywa się herezją, w innym jest uznawane za ortodoksyjne i nieomylne”. Według Templetona „sztywne wyznanie wiary jest formą pychy, ponieważ oznacza, że ​​myślimy, że rozumiemy Boga”. Ponadto stwierdził: „Wydaje się, że jedna różnica między naukowcami a teologami polega na tym, że chociaż naukowcy pokornie przyznają się do błędu, niektórzy teolodzy nie lubią, gdy kwestionuje się lub krytykuje ich ukochane pomysły”.

READ  ADL zwraca uwagę na raport antysemityzmu dotyczący Polski, Węgier, Rosji i Brytyjskiej Partii Pracy w Europie

Cóż, nie jestem pewien, czy to prawda, chyba że uznamy, że niektórzy naukowcy są nie tyle naukowcami, ile „arcykapłanami” religii zwanej darwinizmem. W rzeczywistości nie podoba im się, że ich ukochane pomysły są kwestionowane przez innych naukowców. A jeśli Templeton ma rację, że naukowcy przyjmują fakty takimi, jakie są, najwyższy czas, aby pokornie rozważyli powrót do hipotezy Boga. Jeśli teolodzy mają być jak naukowcy, to oni również powinni porzucić fałszywą materialistyczną teorię natury i patrzeć na dowody z pokorą. Dowód ten, jak widzieliśmy w Krakowie, wskazuje na rzeczywistość Bożego działania z jasnością, jakiej nigdy wcześniej nie widziano.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *