Connect with us

Świat

Przemoc gangów popycha system opieki zdrowotnej Haiti na skraj załamania

Published

on

Przemoc gangów popycha system opieki zdrowotnej Haiti na skraj załamania

Taïna Cenatus, 29-letnia studentka gastronomii z Haiti, pewnego dnia w tym miesiącu straciła równowagę w szkole i upadła. Jednak dopiero gdy upadła na ziemię, zdała sobie sprawę, że została trafiona w twarz zabłąkaną kulą.

Zostawił małą dziurę w jej policzku, ledwo omijającą szczękę i zęby.

W przeciwieństwie do wielu Haitańczyków rannych w wyniku strzelaniny podczas brutalnego przejęcia przez gang stolicy Port-au-Prince, pani Cenatus tego dnia rzeczywiście miała szczęście – dotarła do kliniki. Jednak nadal odczuwa ból, jej rana puchnie i nie otrzymuje ulgi, ponieważ coraz więcej szpitali i klinik jest opuszczanych przez personel lub plądrowanych przez gangi.

„Bolą mnie zęby” – powiedziała. „Wyczuwam, że coś jest nie tak”.

Atak gangów na stolicę Haiti doprowadził do ruiny i tak już słaby system opieki zdrowotnej.

Eksperci twierdzą, że ponad połowa placówek medycznych w Port-au-Prince i dużym regionie wiejskim zwanym Artibonite jest zamknięta lub nie działa na pełnych obrotach, ponieważ dostęp do nich jest zbyt niebezpieczny lub z powodu kradzieży leków i innych artykułów.

Państwowy Szpital Uniwersytecki, największy szpital publiczny w kraju, jest zamknięty. Kończą się zapasy krwi, trudno o paliwo do generatorów, a przemoc na ulicach oznacza, że ​​otwarte kliniki nie są w stanie kierować pacjentów wymagających bardziej wyrafinowanego leczenia. Lekarze przewidują także gwałtowny wzrost śmiertelności matek i noworodków, ponieważ w nadchodzących tygodniach tysiące kobiet będzie zmuszonych do porodu w domu.

System zdrowia publicznego na Haiti reagował na powtarzające się w ostatnich latach sytuacje kryzysowe, od niszczycielskiego trzęsienia ziemi w 2010 r., przez huragany, Covid-19, cholerę i Zikę. Naprężenia już dawno zniszczyły podstawy systemu.

Biednych pacjentów nie stać na pokrycie kosztów usług, co jeszcze bardziej paraliżuje chronicznie niedofinansowane szpitale i utrudnia zakup potrzebnych artykułów. Zanim gangi przejęły kontrolę nad Port-au-Prince, szpitale wielokrotnie zamykały swoje drzwi, gdy lekarze rozpoczynali strajk, aby zaprotestować przeciwko masowym porwaniom personelu medycznego.

Według Organizacji Narodów Zjednoczonych na początku tego roku do Stanów Zjednoczonych i Kanady wyemigrowało aż 20 procent pracowników medycznych haitańskich szpitali.

READ  Prawie 12 000 nowych zakazów w Czechach. Większość od początku pandemii

Kilku urzędników haitańskiego Ministerstwa Zdrowia nie odpowiedziało na prośby o komentarz.

Jean Marc Jean, lat 37, niezależny dziennikarz, relacjonował w zeszłym miesiącu antyrządowe protesty, kiedy policyjny pojemnik z gazem łzawiącym trafił go w lewe oko.

Musiał przejść trzy operacje usunięcia oka i naprawy oczodołu, zanim szpital, w którym był leczony, został zamknięty, ponieważ znajdował się za Pałacem Narodowym, który zaatakowały gangi. Pacjenci zgłaszali, że na dziedzińcu szpitala świstały kule. W jego ranie wdało się zakażenie, więc lekarz pojechał na wizytę domową.

„Na szczęście nasza okolica jest bezpieczniejsza niż inne” – powiedział pan Jean. „Mimo to byłem zaskoczony, gdy lekarz powiedział, że może przyjść do naszego domu”.

Jean powiedział, że będzie musiał przejść kolejną operację, aby wszczepić protezę oka. Jego brat cały piątek spędził na szukaniu środków przeciwbólowych i antybiotyków, bo większość aptek była zamknięta. Jean powiedział, że może spróbować leczyć infekcję w innym szpitalu, ale gangi mogą uniemożliwić podróż.

Haiti od lat dotknięte jest przemocą gangów, ale przemoc nasiliła się po zabójstwie prezydenta Jovenela Moïse’a w 2021 r. Gangi skupione w niektórych dzielnicach rosły pod względem wielkości, siły ognia i wpływów, powodując gwałtowny wzrost liczby morderstw i porwań.

Międzynarodowa operacja pod przewodnictwem Kenii, mająca na celu powstrzymanie przemocy – wysiłek wspierany przez Organizację Narodów Zjednoczonych i w dużej mierze finansowany przez Stany Zjednoczone – był wielokrotnie opóźniany. Kiedy przywódca Haiti, premier Ariel Henry, neurochirurg pracujący kiedyś w Ministerstwie Zdrowia, odwiedził Kenię pod koniec lutego, gangi wykorzystały jego nieobecność.

Zamiast ze sobą walczyć, połączyli siły, aby atakować komisariaty policji, więzienia, szpitale i inne budynki rządowe i żądać jego rezygnacji. Henry, który obecnie utknął w Portoryko, zgodził się ustąpić ze stanowiska po powołaniu tymczasowego rządu na wzór komitetu i wyznaczeniu nowego przywódcy.

W międzyczasie członkowie gangu splądrowali wiele placówek medycznych, zabierając prawie wszystko, co wartościowe, w tym łóżka i pojazdy.

„Bandyci splądrowali, zniszczyli i wywrócili wszystko do góry nogami” – powiedział prałat Theodule Domond, dyrektor generalny szpitala św. Franciszka Salezego, jednego z największych i najstarszych szpitali w Port-au-Prince z jedynym oddziałem onkologii na południu Haiti.

Ponieważ w okolicy nasiliła się przemoc, w ostatnich dniach personel ewakuował wszystkich pacjentów do prywatnych szpitali, tuż przed tym, jak uzbrojeni członkowie gangu wdarli się na pobliskie ulice, plądrując i podpalając kilka budynków rządowych.

Nie oszczędzono świętego Franciszka.

„Zabrali wszystko” – powiedział dr. Joseph R. Clériné, dyrektor medyczny szpitala. „Kiedy będziemy mogli wrócić do budynku, musimy dokonać inwentaryzacji. Musimy jednak poczekać, aż powróci spokój. To teraz zbyt niebezpieczne.

Dwóm członkom personelu, zakonnicy i szoferowi, udało się na krótko wejść do obiektu i zgłosili, że widzieli wybite okna i puste pokoje, w których skradziono meble i sprzęt medyczny. Prywatny szpital rzymskokatolicki szacuje szkody na 3–4 miliony dolarów.

Dr. Wesler Lambert, który prowadzi Zanmi Lasante, sieć klinik stowarzyszonych z Partners in Health, organizacją non-profit zajmującą się zdrowiem publicznym, która działa na Haiti od dziesięcioleci, powiedział, że kilka z 16 klinik na Haiti zostało zamkniętych na kilka dni, aby zaoszczędzić na kluczowych dostawach. Jednak ze względu na strach przed wyruszeniem w podróż i brak transportu nie było wielu pacjentów do leczenia.

„W tej chwili naszym największym niedoborem jest paliwo niezbędne do utrzymania pracy generatorów” – powiedział. „Skończą nam się inne niezbędne leki. Nie dlatego, że ich nie mamy – mamy je w naszym głównym magazynie. Nie możemy ich przewieźć.

Inna duża grupa pomocowa zapewniająca kompleksową opiekę zdrowotną na Haiti, Lekarze bez Granic, poinformowała, że ​​zwiększyła pojemność jednego ze swoich szpitali i otworzyła nowy z 25 łóżkami i salą operacyjną. Grupa nie może jednak przywieźć już lekarzy – najważniejsze lotnisko w kraju pozostaje zamknięte, ponieważ teren wokół niego kontrolują gangi.

READ  Żołnierze Birmy, którzy chcą uciszyć protesty puczu, biorą na cel dziennikarzy

Zapasy krwi się wyczerpują, a pacjenci wymagający wyższego poziomu opieki pozostają bez opieki.

„To w ogóle nie jest trwałe” – stwierdził dr. James Gana, który leczy pacjentów i pomaga prowadzić kliniki organizacji charytatywnych. „To nie jest zrównoważone dla Haitańczyków i nie jest zrównoważone dla nas”.

Niemniej jednak – stwierdził dr. Oscar M. Barreneche, przedstawiciel Panamerykańskiej Organizacji Zdrowia na Haiti, powiedział, że niektórzy świadczeniodawcy pozostali „bardzo odporni” w obliczu przeciwności losu.

Sytuacja jest szczególnie zła w przypadku wielu kobiet w ciąży.

Według Philippe’a Serge’a Degerniera, krajowego przedstawiciela Funduszu Ludnościowego Narodów Zjednoczonych – agencji zdrowia reprodukcyjnego i reprodukcyjnego ONZ, około 3000 kobiet na Haiti urodzi w przyszłym miesiącu, a u 500 z nich wystąpią powikłania. Jednak tylko 50 szpitali na Haiti może leczyć powikłania porodowe, mimo że nadal mogły normalnie funkcjonować.

Co roku około 1500 haitańskich kobiet umiera podczas porodu, powiedział Degernier, a liczba ta z pewnością wzrośnie w tym roku.

„System opieki zdrowotnej się załamał” – stwierdził. „Każdego przyzwoitego pracownika służby zdrowia, który ma rodzinę i dobry stopień naukowy, nie ma już na Haiti”.

Dr. Batsch Jean Jumeau, prezes Haitańskiego Towarzystwa Położnictwa i Ginekologii, powiedziała, że ​​brak funkcjonujących szpitali zmusi więcej kobiet do porodu w domu. Większość haitańskich kobiet rodzi już w domu, ale położnym brakuje przeszkolenia, aby radzić sobie z powikłaniami.

„Nie możemy powiedzieć, że dostawa do domu jest na Haiti bardzo bezpieczna” – powiedział dr. Jeana Jumeau.

„Często mówimy na Haiti, że w Port-au-Prince czujemy się, jakbyśmy jechali na tym samym wózku” – dodał. „Nie ma kapitana ani kierunku, a my, ludzie, tkwimy w tym, nie wiedząc, dokąd się udać i co zrobić, aby się uratować”.

Andrzej Paultre Wkład w raporty z Port-au-Prince na Haiti.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *