Connect with us

Sport

Wojna na Ukrainie: polska armia ochotnicza pomaga uciekającym uchodźcom

Published

on

Wojna na Ukrainie: polska armia ochotnicza pomaga uciekającym uchodźcom

Biorąc pod uwagę trwający konflikt na Ukrainie, szacuje się, że w samej Polsce przebywa około 1,5 miliona uchodźców.

Przekraczają granicę samochodem, pociągiem lub pieszo i trafiają do ośrodków recepcyjnych w miastach i wsiach położonych wzdłuż granicy. Tytuł brzmi oficjalnie, ale te „ośrodki” to prowizoryczne sale gimnastyczne lub świetlice, w których pracują głównie wolontariusze.

Jedną z nich odwiedziliśmy w miejscowości Hrubieszów. Pierwotnie mały świetlica, teraz jest zajęty i chaotyczny, wypełniony zdezorientowanymi i przestraszonymi uchodźcami.

Niedaleko mieszka Aneta Nowaczewska, która od kilku tygodni pomaga w prowadzeniu ośrodka. Mówi nam, że pierwotnie zostały one ustawione na 200 osób na początku inwazji, teraz w małej przestrzeni stłoczono 600 łóżek.

Wolontariusze zapewniają żywność i koce ofiarowane przez lokalną społeczność, ale także z obszarów całej Europy, w tym pomoc ze Szkocji.

Niektórzy zostają na kilka godzin, żeby się przespać, zjeść i przenieść się gdzie indziej. Co jakiś czas przez głośnik rozgłaszany jest komunikat oferujący przejazdy do innych części Polski.

Na zewnątrz przyjeżdżają samochody, furgonetki i minibusy, przywożąc więcej uchodźców, podczas gdy inni wyjeżdżają, zabierając ludzi do Krakowa, Warszawy lub w inne miejsca w Polsce.

Niektórzy ludzie po prostu nie wiedzą, gdzie iść i spać w maleńkich, prowizorycznych łóżkach. Może z nadzieją, że się obudzą, a to tylko okropny sen. W kącie ustawiono obszar z kocami i pluszowymi zwierzętami dla wielu dzieci.

Później w tygodniu jedziemy do głównego dworca kolejowego w Krakowie, 300 mil od granicy. Przyjeżdżają tu pociągi ze Lwowa.

Uchodźcy śpią, gdzie mogą. Otaczają ich walizki i torby na zakupy zawierające wszystko, co zebrali przed wyjazdem z Ukrainy. Dzieci bawią się z domowymi zwierzakami, podczas gdy rodzice siedzą nieruchomo, próbując zrozumieć, co się stało.

To scena, której nigdy nie sądziłem, że zobaczę w Europie XXI wieku i niejednokrotnie musiałem powstrzymywać łzy.

Ale pomimo desperacji i strachu, które prześladowały potrzebujących, była tam mała armia pomocników, którzy chodzili cicho, oferując uśmiechy i jedzenie.

Rozmawiałem z kilkoma osobami, które prowadzą prowizoryczne stoisko z jedzeniem. Oboje byli informatykami, którzy skończyli pracę o 17:00, a potem poszli na dworzec i rozdawali zupę i chleb do późnej nocy. Nie mieli specjalnego związku z Ukrainą, po prostu czuli, że powinni pomóc.

Przez całą noc pojawia się mnóstwo ludzi z prowizorycznymi tacami z kanapkami, sokami, owocami i słodyczami. Niektórzy noszą kurtki odblaskowe i wyglądają „oficjalnie”, ale widać, że inni napadli na lokalny supermarket i poszli na stację kolejową, żeby rozdać to, co kupili.

W innym miejscu w korytarzu mężczyzna w pirackim kapeluszu rozdaje dzieciom cukierki i balony. Niektórzy rodzice odciągają swoje dzieci i narzekają, że zjadły już za dużo słodyczy. Kilkoro dzieci chwyta cukierka, a potem biegnie do końca kolejki, aby móc wrócić po kolejny.

Takie sceny powtarzają się w całej Polsce. Miliony ludzi są zmuszone do opuszczenia swoich domów, nie wiedząc, dokąd się udać ani jak się tam dostać. W miarę trwania konfliktu na Ukrainie liczba uchodźców będzie nadal rosła.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *