Connect with us

Gospodarka

Prowadź biznes w cieniu wojny

Published

on

Kiedy w zeszłym miesiącu leciałem z Odessy do Kijowa, przybyłem na lotnisko i zastałem policjantkę blokującą wejście do terminalu. Po drugiej stronie ulicy zebrał się spory tłum. Najwyraźniej ktoś zgłosił zagrożenie bombowe.

Z początku zszokowany rozejrzałem się dookoła, aby zobaczyć, jak reagują inni pasażerowie. Kilka osób rozmawiało przez telefon, próbując zmienić swoje wieczorne plany; niektórzy po prostu rozmawiali ze sobą lub pisali na swoich telefonach.

W tym czasie rosła rosyjska obecność wojskowa na granicy, a możliwość konfliktu była w świadomości ludzi. Ale groźby bombowe, takie jak te, stały się rutyną.

Udałem się do gruzińskiej restauracji, jedynego miejsca w odległości spaceru, gdzie znalazłem ciepło. Restauracja tętniła życiem – pracownicy lotniska, unieruchomieni pasażerowie, przytłoczeni kelnerzy niosący tace z herbatą i przekąskami. Przy sąsiednim stoliku siedziała grupa nieznajomych, którzy jedli i dyskutowali o częstotliwości występowania tych min – terminu, którego Ukraińcy używają na określenie anonimowych gróźb bombowych.

Nie minęło dużo czasu, zanim usłyszałem walkie-talkie mruczące spod zielonych kurtek pracowników lotniska i ludzie zaczęli zbierać swoje rzeczy. Wychodząc, zobaczyłem odręczną notatkę na drzwiach łazienki, która brzmiała: „Lotnisko nie jest zaminowane. Dobry lot.”

Każdy mógł kontynuować swoją podróż, a ja kontynuowałem swoją pracę.

Byłem w Kijowie, mieście, które było zarówno niepokojące, jak i znajome, pod koniec stycznia, aby fotografować ludzi zajmujących się swoimi sprawami w nadziei, że wszystko, co zbudowali od czasu ostatniego konfliktu, nie zniknie w kolejnej rundzie walk.

Ukraina nigdy nie była symbolem stabilności. Od upadku Związku Radzieckiego, wydarzenia, które wywróciło do góry nogami wszystko, co ludzie w życiu wiedzieli, stał się narodem z „kryzysem” wytatuowanym na czole.

Urodziłem się w 1984 roku w Charkowie, mieście oddalonym zaledwie 50 kilometrów od granicy z Rosją. W swoim życiu doświadczyłem: kryzysu finansowego po krachu rubla w 1998 roku; pomarańczowa rewolucja w 2004 roku; światowy kryzys finansowy z 2008 r.; i rewolucja na Majdanie z 2014 r. Nastąpiła aneksja Krymu i wojna ze wspieranymi przez Rosję separatystami na wschodzie, a teraz pandemia koronawirusa została zepchnięta na bok przez nową falę rosyjskiej agresji.

W ostatnich latach w świecie biznesu Ukraina oferowała przedsiębiorcom dzikie możliwości obarczone wysokim ryzykiem.

Andriy Fedoriv, ​​43, stoi na czele agencji Fedoriv, ​​jednej z wiodących agencji reklamowych i marketingowych na Ukrainie, zatrudniającej ponad stu pracowników i posiadającej kilka biur na całym świecie. Ukraińcy od lat żyją i przyzwyczajają się do jakiejś rosyjskiej obecności wojsk. „Więc przyzwyczailiśmy się do tego.”

„Jesteśmy źli, ponieważ nie chcemy zaczynać od nowa” – powiedział. „Osiągnęliśmy tak wiele przy tak niewielkich zasobach. Chcemy dalej tworzyć wartość, a nie walczyć. Ale jeśli to konieczne, zrobimy to.”

READ  Czechy domagają się ugody z Polską w sporze kopalni Turów - EURACTIV.pl

34-letni Ievgen Lavreniuk jest jednym z założycieli sieci Dream House Hostel. Wędrowiec i zapalony podróżnik, Lavreniuk dostrzegł lukę na rynku w Kijowie i w 2011 roku otworzył hostel z 24 łóżkami. Biznes się rozwinął i hostel przeniósł się do większego lokalu na St. Andrew’s Descent, uroczej starej ulicy łączącej dwie części starego Kijowa. Pan Lavreniuk nadal prowadzi tę stronę, która ma 100 łóżek, małą kawiarnię i bar. Do 2019 roku miał hostele w 12 miastach.

Ponad 60 procent odwiedzających hostel w Kijowie pochodzi z zagranicy, powiedział Lavreniuk, w większości z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Pod koniec 2021 roku nastąpiła fala zwolnień, które pan Lavreniuk początkowo przypisywał wariantowi Omicron. Ale gdy liczba przypadków koronawirusa spadła, anulowania trwały nadal.

W formularzach zwrotnych zauważył, że ludzie wyrażali strach przed wyjazdem na Ukrainę.

„Możemy mieć te napięcia z Rosją przez kolejny miesiąc lub dwa, ale ludzie będą myśleć, że Ukraina jest niebezpiecznym miejscem przez kolejne dwa lub trzy lata” – powiedział.

ZigZag to modne miejsce, które goście Dream House mogą chcieć odwiedzić podczas swojej podróży do Kijowa.

Jej właściciel, Liubov Tsybulska, lat 36, pracował jako konsultant ds. komunikacji cyfrowej w ukraińskich siłach zbrojnych, specjalizując się w rosyjskiej dezinformacji. Nadal pracuje w tym obszarze. W zeszłym roku pomogła założyć organizację zajmującą się zwalczaniem rosyjskiej dezinformacji, wspólne przedsięwzięcie rządu i organizacji obywatelskich.

Stara się przygotować swoich pracowników w restauracji na sytuacje awaryjne. „Rozprowadzaliśmy broszury o tym, co robić w przypadku wojny” – powiedziała. „Co ciekawe, była to broszura, którą pomogłem opracować, kiedy pracowałem w rządzie”.

Pewnego dnia w pracy ona i jej współpracownicy postanowili wybrać się na wycieczkę: „Przeszukaliśmy internet w poszukiwaniu najbliższego schronu przeciwlotniczego i sprawdziliśmy, gdzie on jest” – mówi.

30-letni Denis Dmitrenko powiedział, że stara się pozostać w trybie „nie panikuj”. Pochodzący z Kijowa pan Dmitrenko jest partnerem zarządzającym firmy Roosh, która inwestuje w start-upy wykorzystujące sztuczną inteligencję. (Hitem dla Roosha była aplikacja wideo do zamiany twarzy Reface, która miała wirusowe momenty w 2020 r.)

„Wierzymy w Ukrainę i chcemy tu zbudować globalne centrum sztucznej inteligencji” – powiedział. W tym momencie nic się nie zmieniło w tych ambicjach. „Jeśli będzie gorzej, zareagujemy, ale w tej chwili nie ma planu B” – powiedział.

45-letni Igor Mazepa spodziewał się ożywienia gospodarczego, gdy kraj wyszedł ze szponów pandemii. Teraz pan Mazepa, dyrektor generalny Concorde Capital, banku inwestycyjnego, widzi sprawy inaczej.

„Jeśli będziesz myślał o inwazji na Rosjan, nie kupisz nowego telefonu, samochodu ani domu” – powiedział.

Wydatki konsumenckie spadły i powiedział, że kilka transakcji nie powiodło się, ponieważ jedna z zaangażowanych firm była zbyt zaniepokojona ryzykiem trwającego konfliktu.

Ale pod koniec stycznia jedna grupa nie wycofała się z rynku: „Inwestorzy ukraińscy są bardziej odporni na te fale presji zewnętrznej”, powiedział. Nie chciał jednak stawiać na przyszłość.

„Oczywiście niczego nie mogę przewidzieć, zwłaszcza gdy los świata zależy od procesu decyzyjnego jednej osoby” – powiedział.

53-letni Alik Mamedov jest sprzedawcą owoców w Żytnim Rynku — radzieckim modernistycznym budynku zbudowanym na miejscu najstarszego targu w mieście, którego historia sięga XV wieku. Pan Mamedov widział zbliżającą się wojnę w Azerbejdżanie, zanim przeniósł się z rodziną na Ukrainę. „Doświadczyłem tego i nie chcę, żeby to się tutaj wydarzyło” – powiedział. „To mój drugi dom; Jem ukraiński chleb i chodzę po ukraińskiej ziemi. Tutaj moje dzieci chodzą do szkoły”.

Nadal uprawia granaty w Azerbejdżanie na posiadanej ziemi i zabiera je na sprzedaż do Kijowa. Jednak w miarę narastania napięć z Rosją biznes jest ospały. „Ludzie kupowali kilka kilogramów” – mówi. „Teraz po prostu sprzedam trochę owoców klientowi”.

W innym miejscu w Zhitnii Rynok, 63-letnia Valentyna Poberezhec, sprzedawczyni mięsa, powiedziała, że ​​również widziała spadek sprzedaży – obwinia polityków. Ale była też bardziej optymistyczna niż większość. „Putin kocha naród ukraiński; nie zaatakuje nas” – powiedziała pod koniec zeszłego miesiąca.

42-letnia Iryna Chechotkina czuła, że ​​jej doświadczenie w prowadzeniu biznesu podczas minionych konfliktów może przygotować ją na kolejny.

Jest współzałożycielką i współprezesem Rozetki, internetowego sklepu internetowego, który wraz z mężem założyli 17 lat temu. Dostawa paczek do domu nie jest tak powszechna na Ukrainie, jak w Stanach Zjednoczonych, a najczęściej ludzie wysyłają swoje paczki do lokalnego sklepu Rozetka, który pełni jednocześnie funkcję sklepu detalicznego. Obecnie na Ukrainie jest około 300 sklepów, a firma zatrudnia ponad 8000 osób.

Ona i jej mąż rozpoczęli działalność w poprzednim kryzysie, powiedziała Chechotkina, i pomogło im to zbudować odporność.

„Właśnie zostaliśmy rodzicami po raz pierwszy, kraj żył po pomarańczowej rewolucji, a przyszłość była dość niepewna” – powiedziała. „Urodzona w czasach zmian, nasza firma od początku została ochrzczona jako szybka i elastyczna”.

READ  Polska popiera sankcje wobec linii lotniczych przewożących migrantów na Białoruś

Nie martwi się, że umowa dostosuje się do trwających napięć z Rosją.

„Może to dlatego, że wszyscy wykształciliśmy pewną odporność na tę wojnę” – powiedziała.

Ale patrząc wstecz, widzi Ukrainę w czasie aneksji Krymu, a Ukrainę dziś jako dwa różne kraje.

Ten podział jest szczególnie widoczny dla 30-letniego Emila Derwisza, Tatara krymskiego z wioski niedaleko Symferopola. W 2018 roku otworzył swoje biuro małej architektury w Kijowie. Chociaż kilka lat wcześniej jego własny dom był zajęty przez Rosjan – a od czasów okupacji, kiedy jego ojciec doznał ataku serca, pojechał tam tylko raz – nie wierzył, że Rosja posunie się dalej.

„Trudno mi wyobrazić sobie masową inwazję tutaj, w sercu Europy w XXI wieku”, powiedział. „Myślę, że to, co się tutaj dzieje, jest sposobem psychologicznego represjonowania ludzi i zmuszania ich do kwestionowania, czy chcą tu mieszkać”.

Eno Enyieokpon, lat 34, pochodzący z Nigerii, przeniósł się na Ukrainę w 2017 roku po ukończeniu college’u na Białorusi, a rok później założył swoją markę modową Iron Thread. „Czuję, że powinienem tu być” – powiedział.

Sprawy mają się dobrze dla pana Enyieokpona na Ukrainie. Jego marka zyskała na popularności i obecnie zatrudnia trzy osoby – choć nadal produkuje większość własnych ubrań i sprzedaje je głównie lokalnym artystom.

„W tej chwili cała moja energia jest skupiona na moim pokazie za sześć dni” – powiedział podczas przygotowań do Ukraine Fashion Week pod koniec zeszłego miesiąca. „Potem pomyślę o Rosji”.

48-letni Darko Skulsky urodził się w rodzinie Ukraińsko-Amerykańskiej i dorastał w Filadelfii. Po ukończeniu George Washington University przyjechał na Ukrainę w 1995 roku.

W 1998 roku wraz ze swoim partnerem założył firmę producencką Radioaktiv Film, która pracowała nad reklamami Samsunga i Apple oraz miniserialem HBO „Czarnobyl”.

„Musisz mieć pewne nastawienie, żeby robić interesy w tym kraju” – powiedział Skulsky. „Jest bardziej turbulentny i jest więcej przypływów i odpływów. ”

W grudniu pan Skulsky usłyszał obawy klientów dotyczące filmowania na Ukrainie. Po tym ustne porozumienie po ustnym porozumieniu przerodziło się w brak podpisanej umowy, prace zostały anulowane lub przełożone.

Radioactive Film stracił część kontraktów, a pan Skulsky i jego partner przenieśli część pracy do swoich biur w Polsce i Gruzji. Ale życie pana Skulsky’ego toczy się na Ukrainie.

„Wciąż budzę się tutaj każdego dnia, piję kawę i zabieram dzieci do szkoły” – powiedział.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *