Connect with us

Nauka

Życie to sen w Liceum w Edynburgu – recenzja

Published

on

Od Arystotelesa teatr był świadomy siebie jako bramy między iluzją a rzeczywistością; drzwi, które otwierają się po obu stronach. Jaques i Prospero to najbardziej zabawne przykłady postaci Szekspira, które wyraźnie odnoszą się do dychotomii między życiem a sztuką, ale wszelkie postacie, które przełamują czwartą ścianę, nawet Miranda i Fleabag, są spadkobiercami tej tradycji, bawiąc się pytaniem, co jest prawdziwe, a co nie jest.

Wyraźne zajęcie się tym problemem jest centralną koncepcją Pedro Calderón Życie jest snem, jeden z klejnotów Złotego Wieku XVII-wiecznego teatru hiszpańskiego. Horoskop przepowiada straszny los, jeśli książę Zygmunt może rządzić Polską, więc zostaje zamknięty w wieży, aby uniknąć katastrofy. Zostaje wypuszczony na jeden dzień, aby sprawdzić, czy przepowiednia jest prawdziwa, ale później zostaje poinformowany, że jego dzień wolności był w rzeczywistości snem. Później, gdy zostaje rozbrojony przez bandę buntowników, nie potrafi odróżnić tego, co jest prawdziwe od tego, co marzenie, ale dochodzi do wniosku, że najważniejsze jest czynienie dobra, czy to we śnie, czy w rzeczywistości.

Nowe ujęcie Lyceum miało zakończyć sezon 2019-20 i jest pierwszym programem, który ponownie otworzy sezon po blokadzie. Spektakl Wilsa Wilsona odważnie konfrontuje się z dychotomią rzeczywistości i sztuczności, rozszerzając i przebudowując przestrzeń teatralną, tworząc scenę podwyższającą nad trybunami i umożliwiając występ w rundzie. Drugie proscenium i loża teatralna za widzami wzmacniają ideę, że jesteśmy uczestnikami uwięzionej w oglądanej akcji, co podkreśla obecność aktorów, którzy przygotowują się do wejścia na scenę przed rozpoczęciem akcji.

Można argumentować, że produkcja wykorzystuje swoją symbolikę dość ciężko, ale uważam, że żartobliwy projekt Georgii McGuinness jest jedną z najbardziej ekscytujących rzeczy w serialu, przekształcając audytorium na scenie w formę kreskówki MC Eschera. Występy, które go wypełniają, też są dobre. Lorn Macdonald ożywia postać Segismundo w mocny i (prawie) wiarygodny sposób, a towarzyszy mu imponująca rola Anny Russell-Martin jako Rosaury. Podróż jej postaci jest, delikatnie mówiąc, jeszcze bardziej wszechstronna niż podróż Księcia, a ona ożywia ją energicznym przedstawieniem, od którego nie można oderwać oczu. Alison Peebles wnosi zranioną godność do roli królowej Basilio, a ja doceniam rozbójniczy urok Astolpho Dyfana Dwyfora.

READ  Jak wybuch rakiety w Polsce wpłynął na rynek ropy...

Dosadne tłumaczenie Jo Clifforda pozwala zachować większość materiału z oryginału, choć mógłbym obejść się bez szokujących Szkotów kilku postaci, zwłaszcza Clarin, która żałuję, że nie poznała swojego końca znacznie wcześniej. Chętnie bym też wyciął kilka przydługich monologów: mogą one być ważną częścią wykładu filozoficznego sztuki, ale są dobrze uśpione, zwłaszcza pod koniec sztuki, kiedy akcja powinna się rozpocząć.

To jednak ekscytujące widowisko, które zadaje głębokie pytania, zachowując przy tym odrobinę lekkości i warto poeksperymentować właśnie dla przestrzeni spektaklu. W nocie programowej David Greig, dyrektor artystyczny teatru, napisał, że doświadczenie roku 2020 sprawiło, że nie było już jasne, gdzie leży prawdziwa iluzja. Być może, ale jestem pewien, że przyznałby, że jest coś cudownie rzeczywistego w tym, że Edynburskie Liceum jest ponownie otwarte, z aktorami, publicznością i brawami. Jeśli to sen, nie budź mnie.

Ładowanie…

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *