Connect with us

technologia

Spirala płacowo-cenowa w Polsce wydaje się mało prawdopodobna do końca

Published

on

Spirala płacowo-cenowa w Polsce wydaje się mało prawdopodobna do końca

Kiedy Przemysław Gacek zakładał firmę rekrutacyjną, patrzył, jak przed warszawskim biurem głównym ustawiają się ogromne kolejki po zasiłki dla bezrobotnych. Dwie dekady później bezrobocie spadło z 20 proc. do zaledwie 3 proc., a polscy robotnicy ustawiają się w kolejce przed jego biurem, by domagać się podwyżki płac.

„Widzimy, że coraz więcej Polaków idzie do swoich szefów z prośbą o podwyżkę, a kiedy jej nie dostają, rozglądają się dookoła” – powiedział Gacek, dyrektor wykonawczy Grupy Pracuj, która prowadzi największą w Polsce internetową platformę ogłoszeniową.

Polska jest jednym z najbardziej ekstremalnych przykładów po pandemicznego wzrostu siły przetargowej pracowników. W USA pracownicy rezygnują w rekordowej liczbie, aby skorzystać z lepszych ofert gdzie indziej. Pracodawcy w Wielkiej Brytanii przyznają dodatki do kosztów utrzymania. W strefie euro wolniejsze negocjacje ze związkami mogą skutkować opóźnionym wzrostem płac.

Jednak dla decydentów ta siła rynku pracy komplikuje wysiłki na rzecz kontrolowania inflacji, która gwałtownie wzrosła z powodu rosnących cen żywności i energii na całym świecie. Obawiają się, że presja cenowa – obecnie na najwyższym poziomie od dziesięcioleci – utrwali się, gdy pracownicy będą żądać podwyżek płac, aby poradzić sobie z rosnącymi kosztami życia, co skłoni pracodawców do podniesienia cen, aby odzwierciedlić rosnące koszty płac.

W Warszawie obawy przed taką spiralą płacowo-cenową stały się już rzeczywistością. Ponieważ firmy we wszystkich sektorach mają trudności z zatrudnieniem, średnie płace wzrosły o 13,5 procent w ciągu roku do maja, prawie dorównując niekontrolowanej stopie inflacji wynoszącej 15,6 procent w okresie do czerwca – najwyższy poziom od ćwierćwiecza. W odpowiedzi bank centralny szybko podniósł stopy procentowe, podnosząc w czwartek stopę referencyjną o 50 punktów bazowych do 6,5 proc. – z niemal zera na jesieni. Bank centralny spodziewa się, że do 2023 r. inflacja pozostanie dwucyfrowa.

READ  The Sims 4 pozwala graczom wybrać orientację seksualną

Rafał Benecki, ekonomista ING, zwrócił uwagę na „ryzyko trwałego i samonapędzającego się wzrostu cen, które może być trudne do powstrzymania”.

Zobaczysz migawkę interaktywnej grafiki. Jest to najprawdopodobniej spowodowane tym, że jesteś offline lub JavaScript jest wyłączony w Twojej przeglądarce.

Liam Peach, ekonomista w firmie konsultingowej Capital Economics, uważa, że ​​kraje Europy Środkowo-Wschodniej są poważnie zagrożone spiralą płacowo-cenową. Jeszcze przed pandemią silny wzrost gospodarczy i utrzymujący się spadek liczby ludności w wieku produkcyjnym sprowadziły bezrobocie do skrajnie niskiego poziomu. Węgry i Czechy są pod podobną presją, powiedział Peach, ale polski rynek pracy jest teraz „w swojej własnej lidze”.

Ponieważ wydatki konsumentów pozostają wysokie, firmy mają swobodę obciążania swoich klientów wyższymi kosztami.

Softylabs, polska firma programistyczna, ostatnio podniosła pensje o 20 procent – dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach – i przenosi na klientów ponad połowę kosztów gwałtownie rosnących kosztów wynagrodzeń. „Widzę, że oczekiwania płacowe rosną bardzo, bardzo szybko” – powiedział Rafał Kijonka, CEO Softylabs. „Niestety, jeśli nie zaakceptujemy wniosku o wyższą pensję, programista po prostu przechodzi do innej firmy”.

Bliźniacze wstrząsy związane z rosyjską inwazją na Ukrainę i zaostrzeniem polityki monetarnej prawdopodobnie zdławią wzrost gospodarczy w nadchodzących kwartałach. Bank centralny przewidywał w czwartek, że gospodarka wkrótce popadnie w recesję.

Niemniej ekonomiści oczekują, że rynek pracy pozostanie prężny.

„Wskaźniki nie stygną, nawet jeśli ceny energii uderzą w produkcję, a stopy procentowe uderzą w rynek mieszkaniowy” – powiedziała Agnieszka Zielińska, dyrektor Polskiego Forum HR. Dodała też, że niepewność gospodarcza sprawia, że ​​firmy są mniej skłonne do inwestowania w automatyzację.

Morgan Stanley przewiduje również „minimalny wpływ na rynek pracy i bezrobocie”, gdyby polska gospodarka pogrążyła się w technicznej recesji.

READ  Poznaj Piper ZY, twórcę AR Manicure City, który stał się wirusowy na TikTok

Rywalizacja o personel była najostrzejsza w przestrzeni technologicznej, gdzie podczas pandemii popyt wzrósł. Podczas gdy Brexit początkowo pomógł firmom, nakłaniając Polaków do opuszczenia Wielkiej Brytanii, pandemia pozwoliła pracownikom IT nie tylko pozostać w domu, ale także pracować bezpośrednio dla firm w krajach takich jak Niemcy i Szwecja, które potrzebują więcej płac niż ich wschodnioeuropejscy sąsiedzi.

Według Manuela Segadora Arreboli, szefa polskich operacji w agencji rekrutacyjnej GI Group, wynagrodzenia na niektórych stanowiskach IT wzrosły o ponad 40 proc. Braki kadrowe mogą oznaczać, że czasami na jedno stanowisko „zmierzamy w stronę 800 osób”.

Wykres przedstawiający pustostany i współczynniki pustostanów w różnych sektorach w Polsce, aby zilustrować, że wakaty w sektorze IT są szczególnie dotkliwe

W przemyśle robotniczym pracodawcy nie tylko podnosiliby płace, ale także oferowali nadgodziny i przechodzili z umów czasowych na stałe. Niektórzy proszą również pracowników, aby pozostali w wieku emerytalnym.

Od czasu wielkiego ataku Rosji w lutym, który wymusił masowy exodus Ukraińców, polscy pracodawcy próbują zatrudnić ukraińskich uchodźców. Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego szacuje, że zarejestrowanych uchodźców jest 1,1 mln, około 600 tys. jest w wieku produkcyjnym, a 200 tys. znalazło pracę.

Agencje rekrutacyjne współpracują z firmami, aby pomóc ukraińskim kobietom – łącząc oferty pracy z zakwaterowaniem na miejscu i opieką nad dziećmi oraz szkoląc niektóre kobiety w obsłudze wózków widłowych. Ale wielu woli pracować nieformalnie w zakresie sprzątania, opieki nad dziećmi lub gościnności w nadziei, że wkrótce wróci do domu, powiedział Kubisak.

Tymczasem pracodawcy z branży produkcyjnej, transportowej i budowlanej, przyzwyczajeni do zatrudniania ukraińskich mężczyzn, twierdzą, że przepisy BHP i fizyczne wymagania linii produkcyjnych utrudniają oferowanie kobietom tej samej pracy. „W przeszłości Polacy szli na zachód i sprowadzali ludzi ze wschodu” – powiedział Gacek. „Ale teraz nie ma dostaw (mężczyzn) z Ukrainy, ani z Białorusi i Rosji”.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *