Connect with us

Nauka

Daj mi przyspieszony kurs w…patach na granicy polsko-białoruskiej

Published

on

Co się dzieje na granicy Polski z Białorusią?
Geopolityczna gra w kurczaki i kryzys humanitarny. Od miesięcy polska straż graniczna donosi, że w gęsto zalesionym obszarze zachodniej Białorusi pojawia się coraz więcej osób, które próbują przedostać się do sąsiedniej Polski. Polska straż graniczna poinformowała, że ​​w samym sierpniu odnotowała około 3500 prób przekroczenia granicy, z czego 2500 zatrzymano. W tym samym miesiącu polscy żołnierze rozpoczęli budowę 2,5-metrowego ogrodzenia z drutu kolczastego i kolczastego wzdłuż prawie połowy 400-kilometrowej granicy leśnej z Białorusią. Sytuacja pogorszyła się w ostatnich dniach. Wśród brutalnych prób przekroczenia granicy około 4000 osób siedzi na ziemi niczyjej między Polską a Ukrainą.

Kim są i skąd pochodzą?
Głównie mężczyźni, choć w towarzystwie kobiet i dzieci, głównie z Syrii, Afganistanu, Kurdystanu i innych kryzysowych regionów Bliskiego Wschodu. Wielu twierdzi, że kupuje oferty all-in od biur podróży związanych z Białorusią. Lot, wiza, zakwaterowanie, a nawet transport na wschodnią granicę UE zaczynały się od 3000 dolarów.

Jak powstała ta kręta trasa?
Polska i jej sojusznicy oskarżają prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę (szczegóły) o „wojnę hybrydową”: zachęcanie do masowej migracji w odwecie za sankcje UE nałożone po jego wątpliwym zwycięstwie w wyborach w sierpniu 2000 r. i późniejszej rozprawie z przeciwnikami. Białoruś temu zaprzecza.

Dlaczego ludzie nie mogą się przedostać?
Bo polską armię i europejskie realia polityczne blokuje drut kolczasty. Polska działa w imieniu wszystkich państw członkowskich UE, aby zapobiec powtórzeniu się kryzysu uchodźczego z lat 2015-2016. Pomimo strefy swobodnego przemieszczania się w strefie Schengen, każde państwo członkowskie UE zachowuje kompetencje do ochrony własnych granic. Warszawa nadal odrzuca coraz pilniejsze oferty pomocy sąsiadom.

Dlaczego jest to problem?
Całkowity brak przejrzystości co do ludzkich kosztów tego, co się dzieje. We wrześniu polski parlament poparł stan wyjątkowy w regionie przygranicznym, aby zapobiec temu, co jeden z ministra nazwał „podróżami, manewrami lub demonstracjami”. Tydzień wcześniej około 13 aktywistów zostało zatrzymanych po proteście na granicy, podkreślającym los 30 osób z Afganistanu, które koczowały tam przez prawie miesiąc. Obecnie liczba ta jest 100 razy większa, więc wszelka pomoc humanitarna i media w regionie są zakazane.

Polska i jej sojusznicy oskarżają prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę o „wojnę hybrydową”. Zdjęcia: Nikolay Petrov / BelTA Pool Photo / AP

Czy wiemy coś o tym, co się dzieje?
Filmy pokazują ludzi biwakujących bezdomnych i pozbawionych jedzenia i wody, ludzi głodujących i marznących w prowizorycznych obozach na granicy. Wielu donosi o pobiciu przez pograniczników i wypchnięciu z Polski na terytorium Białorusi. Krytycy twierdzą, że narusza to konwencję genewską z 1951 r. dotyczącą uchodźców, która zabrania państwom wydalania ludzi bez oceny ich kwalifikowalności do azylu i ochrony przed przemocą w ich kraju ojczystym.

Co się później stanie?
Każdy może się domyślić, biorąc pod uwagę grzechoczące łańcuchy dookoła. Łukaszenka, przez wielu uważany za ostatniego dyktatora Europy, zagroził odcięciem unijnych dostaw rosyjskiego gazu przechodzącego przez jego kraj. Zasugerował również, że zły ruch może zmusić Rosję do włączenia się w konflikt.

Dlaczego Rosja miałaby się zaangażować?
Premier Polski Mateusz Morawiecki uważa, że ​​Rosja jest już zaangażowana, a prezydent Władimir Putin „planuje” kryzys za pośrednictwem zależnego politycznie i gospodarczo białoruskiego przywódcy. Moskwa twierdzi, że to tylko zaniepokojony widz, zmuszony, w odpowiedzi na nagromadzenie polskiego wojska na granicy, do wysłania dwóch bombowców nuklearnych do patrolowania terytorium i przestrzeni powietrznej Białorusi.

Dokąd to zmierza?
Nikt nie wie. Oczekuje się, że państwa członkowskie UE nałożą w przyszłym tygodniu dodatkowe sankcje na Białoruś, a także na należące do niej państwowe linie lotnicze Belavia. Wczoraj linia obiecała zamknąć wszystkie loty na Bliski Wschód. Coraz częściej pojawiają się apele o wysyłanie zatrzymanych do krajów trzecich, prawdopodobnie na Ukrainę, gdzie mogą składać wnioski o azyl.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *