Connect with us

Nauka

Pasja polskiego kolekcjonera do sztuki i tańca

Published

on

Pasja polskiego kolekcjonera do sztuki i tańca

POZNAŃ, POLSKA — Recepcja prywatnego gabinetu Grażyny Kulczyk wygląda na trochę pustą, ponieważ wiele rzeczy zostało już spakowanych.

Ale widok pozostaje nienaruszony: dachy Poznania, miasta ceglanych budynków w środkowo-zachodniej Polsce.

„To piękny widok” – powiedziała, uśmiechając się i patrząc na zielony park.

Kulczyk, jedna z najbogatszych kobiet w Polsce oraz jedna z najwybitniejszych kolekcjonerek i mecenasów sztuki, przenosi swoją prywatną fundację kulturalną ze Starego Browaru, czyli Starego Browaru – opuszczonego kompleksu fabrycznego, który kupiła w 1998 roku i zamienił w centrum sztuki i przestrzeń performatywną .

Budynki z czerwonej cegły, w których mieści się także centrum handlowe, restauracje i kino, są obecnie własnością Deutsche Asset and Wealth Management. Kulczyk sprzedał w listopadzie Stary Browar za 290 mln euro, czyli 326 mln dolarów. Ufundowany przez nią program taneczny Stary Browar Nowy Taniec pozostanie, natomiast fundacja i jej kolekcja dzieł sztuki – jedna z najważniejszych w Polsce, skupiająca się na dziełach współczesnych z lat 60. i 70. XX wieku – pozostanie przeniesiony. .

Ale choć 65-letnia Kulczyk może tęsknić za tym, co stworzyła w swoim rodzinnym mieście, jest zdeterminowana iść dalej.

Oczekuje się, że na początku 2018 roku jego Muzeum Schuss zostanie otwarte w Dolinie Engadyny w Alpach Szwajcarskich. W muzeum prezentowane będą konkretne projekty polskich i międzynarodowych artystów, m.in. Piotra Uklańskiego, Moniki Sosnowskiej i Rosemarie Trockel. Muzeum będzie także gospodarzem programu rezydencyjnego i obejmie przestrzeń wystawienniczą.

Pieniądze, które zebrała ze sprzedaży Starego Browaru, zostaną przekazane na rzecz nowego muzeum sztuki współczesnej i tańca w Warszawie. Fundacja pani Kulczyk, Fundacja Art Stations Grażyny Kulczyk, znaczną część swojej pracy skupiła na promocji tańca współczesnego i choreografii, a także organizowaniu wystaw galeryjnych wokół prac ze swojej kolekcji.

Obecnie prowadzi negocjacje z władzami miasta w sprawie zawarcia umowy o partnerstwie publiczno-prywatnym, która zapewniłaby stałą przestrzeń dla jej ogromnej kolekcji ponad 500 polskich i międzynarodowych dzieł nowoczesnych i współczesnych i byłaby pierwszą prywatną kolekcją udostępnioną publiczności . publiczne w Polsce.

READ  Żydowskie „sądy honorowe” po Holokauście kierowały pragnieniem zemsty niektórych ocalałych

W ubiegłym roku Kulczyk znalazł się na liście 200 największych kolekcjonerów świata magazynu Art News. Jest członkinią komisji ds. przejęć londyńskiej Tate Modern na Rosję i Europę Wschodnią, a w zeszłym roku została członkiem Funduszu na rzecz Nowoczesnych Kobiet Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku.

„Ona nie wskakuje na każde targi sztuki i nie kupuje wszystkiego, co jej się podoba – ona się tak naprawdę profiluje” – powiedziała Anda Rottenberg, była dyrektor Narodowej Galerii Sztuki Zachęta w Warszawie i jedna z najwybitniejszych historyków sztuki na świecie z Polski. „Na tym polega różnica między posiadaniem dzieła sztuki a posiadaniem kolekcji”.

Kulczyk, córka dentysty i polskiego pilota, który podczas II wojny światowej latał w brytyjskich Królewskich Siłach Powietrznych, wychowała się w powojennej, komunistycznej Polsce. Kiedy w latach 70. rozpoczęła studia prawnicze na uniwersytecie, spotykała się z poetami, pisarzami i artystami, zaczęła także kolekcjonować polskie plakaty filmowe.

Po, jak to nazywa, „artystycznej zabawie” uniwersyteckiego życia wyszła za mąż za Jana Kulczyka, biznesmena, który w powojennej Polsce zbił fortunę na branży energetycznej, telekomunikacyjnej i salonach samochodowych. Przed rozwodem w 2005 roku para miała dwójkę dzieci; Kulczyk zmarł w zeszłym roku.

Wraz ze wzrostem jej zamożności wzrosło zainteresowanie Kulczyk kupowaniem dzieł sztuki – które, jak sama przyznaje, kupowano początkowo bardziej ze względów estetycznych niż w celach długoterminowych kolekcjonerskich.

„Chociaż wydaje się, że ówczesne wybory były oczywiste i czysto wizualne” – powiedziała częściowo po polsku, częściowo po angielsku, „teraz, patrząc 30 lat później, mogę z tego wyciągnąć coś więcej”.

„Kolekcja sztuki i kolekcja dzieł sztuki to różnica” – kontynuowała, siedząc na kanapie, ubrana w czarne skórzane buty do kolan, skórzane spodnie i szarą marynarkę. „To kwestia językowa, ale tak naprawdę to filozofia”.

Od najmłodszych lat skupiał swoją kolekcję na współczesnej sztuce polskiej, ze szczególnym uwzględnieniem artystek. Dzięki temu nawiązała kontakt z wpływowymi galeristkami, takimi jak Monika Sprüth, której galerie w Londynie, Berlinie i Los Angeles reprezentują Jenny Holzer i Cindy Sherman.

READ  Atak na rosyjską elektrownię atomową ożywia obawy przed katastrofą w Czarnobylu

„Była bardzo zainteresowana kupowaniem dzieł sztuki przez kobiety” – powiedziała Sprüth. „To podejście jest bardzo ciekawe, bardzo autentyczne, nie dlatego, że jest teraz modne”.

Pani Kulczyk zaczęła także coraz bardziej interesować się tym, jak polską sztukę, pod wieloma względami odizolowaną od zachodniej praktyki artystycznej w latach komunizmu, można umieścić w kontekście międzynarodowych artystów.

„Naprawdę interesujący jest sposób, w jaki prezentuje swoją kolekcję w odniesieniu do dzieł, które nabyła od współczesnych i współczesnych artystów z innych miejsc, w tym Donalda Judda, Agnes Martin i Andy’ego Warhola, otwierając perspektywę regionalną na szerszy kontekst międzynarodowy. – napisała w e-mailu Frances Morris, nowa dyrektor londyńskiego Tate Modern.

Prace z jego kolekcji są często wypożyczane na wystawy na całym świecie, a w 2014 roku w Galerii de Arte Santander w Madrycie odbyła się pierwsza wystawa jego kolekcji poza Polską; wystawa „Każdy jest nikim dla kogoś” pokazała prace polskich artystów, takich jak Mirosław Bałka i Zofia Kulik, a także międzynarodowych nazwisk, takich jak Olafur Eliasson i Antoni Tàpies.

„Zawsze mówimy ludziom, że jeśli kolekcjonujesz, musisz zbierać to, co lubisz, ponieważ tylko w ten sposób możesz mieć spójną i interesującą kolekcję osobistą” – powiedziała Isabelle Paagman, europejska dyrektor ds. sprzedaży prywatnej w Sotheby’s, która jako pierwsza współpracowała z panią Kulczyk w 2002 roku, kiedy kupiła przez telefon dwa sitodruki Warhola. „Całkowicie pominęliśmy z nią ten rozdział” – powiedział Paagman. „Rozmawialiśmy o treści i efekcie wizualnym, a ona nigdy nie musiała o tym myśleć. Było to czymś nieodłącznym, zanim zaczęła kolekcjonować”.

Pani Kulczyk od dawna propaguje podział 50/50 pomiędzy sztuką i komercją; komercyjna strona przedsięwzięcia takiego jak Stary Browar finansowała stronę artystyczną. Tę samą filozofię chce wnieść do Warszawy, miasta, które ma tętniącą życiem scenę artystyczną obejmującą galerie oraz przestrzenie komercyjne i publiczne, w tym Muzeum Sztuki Nowoczesnej i Centrum Sztuki Współczesnej.

READ  Zielona moc grzybów | Wiadomości o Mirażu

„W Warszawie jest silna scena artystyczna, dość dynamiczna instytucjonalnie” – powiedział Andrzej Przywara, dyrektor Fundacji Galerii Foksal w Warszawie, „ale nie ma przykładów dużej, prywatnej kolekcji inwestującej w architekturę”.

Pani Kulczyk ma także nadzieję, że w swoim warszawskim przedsięwzięciu mocno skupi się na tańcu współczesnym. Stary Browar Nowy Taniec to obecnie jedyne miejsce w Polsce, które przez cały rok prezentuje i rozwija nowoczesną choreografię. „Kiedy ją poznałem, najbardziej mi się w niej spodobało to, że bardzo interesowała się sztukami performatywnymi i bardzo wspierała taniec współczesny, na co całkowicie zasługuje” – powiedział Rafael Lozano-Hemmer, Meksykanin pochodzenia kanadyjskiego artysta, którego prace Pani Kulczyk gromadziła przez lata.

„Często powtarzam, że mojej twórczości bliżej jest do sztuk performatywnych niż sztuk wizualnych. Ten rodzaj precedensu sprawił, że poczułem się z nią bardzo blisko” – dodał. „Podoba mi się pomysł kogoś, kto rozumie, że kolekcje to coś żywego i performatywnego oraz coś, co ma pewną teatralność i praktyczność”.

Do czasu osiągnięcia porozumienia między panią Kulczyk a władzami Warszawy, na razie uwaga skupiona jest na muzeum w Szwajcarii, gdzie pani Kulczyk ma dom. Zlokalizowane w pobliżu St. Moritz i niecałe dwie godziny od szwajcarskich centrów sztuki w Genewie, Zurychu i Bazylei muzeum – którego częścią jest dawny browar – jest odnawiane przez dwóch młodych szwajcarskich architektów i dwóch młodych kuratorów, Nielsa Olsena i Frediego Fischli, odpowiadają za programowanie wystawy.

„Ufa młodym ludziom, co moim zdaniem jest bardzo ważne dla kolekcjonera” – powiedziała Olsen. „Myślę, że to czyni ją wyjątkową, ponieważ kolekcjonerzy i instytucje często podążają jedną drogą, a ona podąża różnymi ścieżkami, podąża nieoczekiwanymi ścieżkami”.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *