Connect with us

Zabawa

Recenzja filmu: EO Jerzego Skolimowskiego

Published

on

Recenzja filmu: EO Jerzego Skolimowskiego

Nie ma smutniejszego odgłosu zwierzęcia niż pisk osła. Hałas prawie zawsze przekłada się na krzyk, jęk lub zapowiedź nadchodzącego upokorzenia. W niczym nie przypomina dostojnego i stosunkowo łagodnego rżenia konia. A jednak z Dostojewskim Idiota, pisk osła na szwajcarskim targowisku jest właśnie tym, co budzi chorego księcia Myszkina z całkowitego przygnębienia. Jego gnuśność zostaje pokonana przez radość „kłusującego, silnego, cierpliwego, taniego i twardego” zwierzęcia. Opowiada o tym objawieniu po powrocie do Rosji, gdzie spotyka go tylko konwulsyjny śmiech trójki młodych dziewcząt.

Mówi się, że ten fragment zainspirował Roberta Bressona Au Hasard Balthasar (1966), jego znakomity film o bliźniaczych kłopotach osła i dorastającej dziewczyny w wiejskiej francuskiej wiosce. To wydestylowane odbicie okrucieństwa i wdzięku jest już zasugerowane w napisach początkowych filmu, gdzie w środku „Sonaty fortepianowej nr 20” Schuberta rozlega się długi, smutny łomot.

Najnowszy film Jerzego Skolimowskiego, riff o Bressonach Baltazar, prowadzi również z krzykiem. Tym razem jest to właściwe w tytule, onomatopeiczne EO. Film nie podziela rygoru i jasności przypowieści Bressona, nie ma też podziału na człowieka i zwierzę. Nieważne. To, co oferuje 80-letni polski reżyser, to czysta wizja osła – zwariowany obiektyw, który ukazuje piękno i przerażenie charakteryzujące współczesne życie.

Te kontrastujące, ale współistniejące rzeczywistości są przekazywane wcześnie. EO to osioł, który pracuje w polskim cyrku. Film zaczyna się od niego na scenie, albo kontuzjowanego, albo udającego martwego. zanurzony w migotaniu, Gialo-czerwone światło, które jest wizytówką filmu, kopyta naszego bohatera skierowane są ku niebu, a on jest przyszpilony do grzbietu, nieruchomy. Obok niego ukochana cyrkowa partnerka Kasandra (Sandra Drzymalska), która szepcze mu do ucha i próbuje podnieść go z ziemi. Podskakuje, ale para zostaje rozerwana chwilę później, kiedy wędrowny cyrk zostaje zamknięty, a zwierzęta zabrane.

READ  „Zabij to i wynoś się z tego miasta” Wywiad z reżyserem Mariuszem Wilczyńskim - Kandydat - Termin

Ale dla EO cyrk dopiero się zaczyna. W czasie trwania filmu jego egzystencja oscyluje między wolnością a posiadaniem, samotnością a kolizją. Film składa się z żywych odcinków, w których EO jest wykorzystywane do różnych celów. Zostaje sprowadzony z powodu biurokratycznej przepychu, wykorzystywany jako zaniedbany statysta na sesji zdjęciowej dla modelek, zostaje tymczasową maskotką drużyny piłkarskiej i powściągliwym pracownikiem w stajni. Ale EO nie kieruje się tylko zachciankami różnych, często bezdusznych właścicieli. W chwilach zemsty i ucieczki podróż staje się jego własną, a film towarzyszy mu w kłusie przez Polskę i Włochy. Jest nawet epizod Isabelle Huppert, która gra kobietę znaną tylko jako „Hrabina”, która rozbija talerze i całuje się ze swoim pasierbem w zamku, podczas gdy EO jest porzucony na zewnątrz. To trwa i trwa, aż do nieuchronnego i bolesnego końca życia EO.

Naprawdę nie ma miary, według której można by oceniać występy osłów – sześć sardyńskich osłów gra tytułową bestię – ale naprawdę byłem poruszony ich zbiorową mocą gwiazd na ekranie. EO jest dociekliwym i poszukującym stworzeniem, które wydaje się być nieufne wobec ludzkiej złośliwości i nieporozumień, które go otaczają. Nie jest jak święty w swoim cierpieniu, jak osioł Baltazar. To też nie jest wredny symbol, ale jest magiczny – myślę konkretnie o olśniewającej baśni Jacques’a Demy’ego z 1970 roku, skóra osła, gdzie Catherine Deneuve otula się mistycznym futrem, aby ukryć się przed swoim królewskim ojcem, który chce wziąć ją za swoją narzeczoną. EO jest raczej psotny, krnąbrny i niszczycielsko śmiertelny.

Skolimowski cały czas przybliża zwierzę, uchwycił jego drżące, przerażone kończyny i czarne, pełne tęsknoty oczy. Co naprawdę kręci EO poza zarozumiałością, że zwierzę jest wykorzystywane jako metafora, jest to, jak bardzo jesteśmy wtajemniczeni w podświadomość tego osła. Widzimy migoczące obrazy jego pamięci, często połączone z pomrukami i ciepłymi uściskami Kasandry.

READ  Sklepy spożywcze w Polsce przetestują system wyceny AI, aby ograniczyć marnowanie żywności

Karierę Skolimowskiego, pełną długich przerw i dramatycznych zwrotów, trudno sklasyfikować. Weźmy zróżnicowany styl i tematykę jego trzech najsłynniejszych filmów. Głęboki koniec (1970) to opowieść o nastoletniej obsesji, która przerodziła się w przemoc, w dużej mierze osadzona w rozpadającej się, zielonej jak wodorosty angielskiej łaźni. A potem jest Krzyk (1978), horror psychologiczny przedstawiający mecz krykieta w szpitalu psychiatrycznym i krzyk, który może zabić. Na końcu jest nowszy Istotność zabijania (2010), prawie niemy obraz przedstawiający Vincenta Gallo jako talibskiego powstańca uciekającego przez polski las, próbującego nie zamarznąć na śmierć.

EO – film drogi, który nigdzie nie zatrzymuje się na długo – idealny pojazd dla rozproszonych pościgów Skolimowskiego. Film pełen jest natury i industrialnych ujęć, które reżyser z upodobaniem przekształca w coś wzniosłego i niesamowitego. Mokry las w środku nocy jest oświetlany zielonymi laserami, wiatrak obraca się wokół własnej osi, a woda wypływająca z tamy jest odwrócona. Po szczególnie brutalnej scenie, w której EO zostaje dotkliwie pobity przez grupę hałaśliwych chuliganów piłkarskich, film zmienia się w mechanicznego czworonożnego robota walczącego o utrzymanie się na tym samym wzgórzu. Zamiast dać widzom obraz, jakiego oczekiwali – niewinną istotę, brutalną, krwawą i cierpiącą – Skolimowski daje nam dziwniejszy, ale wyraźniejszy obraz utraty życia zwierzęcego, który dostrzega utylitarnego pełnomocnika, który mógłby wypełnić pustkę.

EO to film dobitny i nieskrępowany, który budzi wielką sympatię. Taki film mógłby z łatwością przerodzić się w ponurą hiperbolę, ale mimo to Skolimowski nakłania nas do prostych prawd i obfitych możliwości – że hierarchie i granice, w których się zamykamy, nigdy nie zaprzeczą naszej więzi z innymi istotami i że świat powinien – i mogły – być swobodnie udostępniane. Oczami osła na nowo widzimy złudzenia i słabości ludzkości.

Ten artykuł ukazał się po raz pierwszy w wydaniu drukowanym Dziennik sobotni 8 kwietnia 2023 r. jako „Tryb bestii”.

Od prawie dekady Dziennik sobotni opublikował czołowych australijskich pisarzy i myślicieli. Śledziliśmy historie ignorowane gdzie indziej i traktowaliśmy je z czułością i głębią. Zrobiliśmy to w zakresie polityki uchodźczej, uczciwości rządu, robo-długu, opieki nad osobami starszymi, zmian klimatu i pandemii.

Całe nasze dziennikarstwo jest całkowicie niezależne. To zależy od wsparcia czytelników. Subskrybując Dziennik sobotniZapewniają, że możemy nadal tworzyć ważne, definiujące problem reportaże, odkrywać historie, które wymagają czasu, wytrwale pociągać polityków i klasę polityczną do odpowiedzialności.

Istnieje bardzo niewiele tytułów, które mają swobodę i przestrzeń do produkcji takiego dziennikarstwa. W kraju, w którym koncentracja własności mediów nie ma sobie równych na świecie, ma to kluczowe znaczenie. Twoja subskrypcja to umożliwia.

Continue Reading
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *